Sandra Bullock przez 5 lat była żoną konstruktora motocykli i producenta filmowego, Jessego Jamesa. Choć ich związek z pozoru wyglądał na udany, w 2010 roku okazało się, że James zdradzał aktorkę z wytatuowaną modelką Michelle "Bombshell" McGee. Po tym jak informacja przeciekła do mediów, małżeństwo zakończyło się w atmosferze skandalu. McGee sama zgłaszała się do mediów, aby opowiedzieć swoją wersję zdarzeń, licząc na to, że skorzysta na problemach osobistych pary. Chwilę później wyszło na jaw, że nie była ona jedyną kochanką Jamesa, który publicznie przeprosił Bullock za niewierność.
Cały świat stanął po stronie zdradzanej, która już wcześniej cieszyła się ogromną sympatią. James natomiast związał się z Kat von D, tatuatorką-celebrytką, która już po kilku miesiącach związku przekonała się o tym, że historia lubi się powtarzać, gdy kolejne informacje o zdradach Jamesa trafiły do mediów. Po tym wydarzeniu o byłym mężu Bullock słuch zaginął. Aż do teraz, gdy przypomniał o sobie mediom, umieszczając w sieci wpis sugerujący, że również aktorka nie była wierna podczas małżeństwa.
Zaczęło się od lekceważącego wpisu Jamesa na temat Amerykanek uczestniczących w sobotnim marszu kobiet. Gdy James napisał: "Wyobraźcie sobie co by było, gdyby wszystkim tym kobietom zależało na bezdomnych i weteranach tego kraju tak bardzo, jak im zależy na sobie", nie musiał długo czekać na kąśliwą odpowiedź.
Wyobraźcie sobie co by było, gdyby ludziom takim, jak ty, zależało na swoich małżonkach na tyle, żeby ich nie zdradzać... - odbiła pałeczkę internautka.
Właśnie wtedy James postanowił się bronić, insynuując, że Bullock również go zdradziła.
Zdradzanie działa w obie strony, słoneczko. Tylko dlatego, że wzruszacie się na widok jakiejś aktorki, nie znaczy, że ona nie jest w stanie zdradzić swojego męża - odpowiedział.
Myślicie, że jest w tym choć trochę prawdy? A może Jamesowi zabrakło argumentów?
MK