Ewa Chodakowska była jedyną Polką, która została wybrana do globalnej kampanii reklamowej firmy Adidas. Udział w niej wiązał się między innymi z koniecznością stawienia się w USA. Trenerka postanowiła połączyć obowiązki z przyjemnością i za Oceanem uczcić rocznicę ślubu. Na miejscu okazało się, że nie ma właściwych dokumentów. Historię opisała na Facebooku .
W Chicago mam mieć przesiadkę i za trzy h kolejny lot do LA... Zarezerwowany hotel w Beverly Hills , zwiedzanie, Hollywood, rollercoastery, Las Vegas, Grand Canion - wszystko w planie. Na miejscu pojawia się kłopot... Nasze dokumenty zostają zatrzymane... a my jesteśmy zaproszeni na krzesełka dla nielegalnych imigrantów - pisze.
Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że Chodakowska musiała czekać 7 godzin, żeby dowiedzieć się, że jako osoba publiczna powinna mieć wizę osoby publicznej - P1. Następnego dnia miała zostać odesłana do Polski.
Dalsza część historii tchnie optymizmem. Chodakowska zamiast "wściekać się", zaczyna pocieszać siedzące obok kobiety, które, przynajmniej formalnie, są w takiej samej sytuacji, ale faktycznie - w gorszej.
Podchodzę i pocieszam każda osobę po kolei... myśląc sobie - mam dokąd wracać, mam po co wracać...nie boję się wracać... czekają na mnie kochający ludzie, nie ma tego złego - czego tak naprawdę nie mogłam powiedzieć o osobach, które głaskałam po ramieniu.
Chodakowska pisze też, że nie wszyscy urzędnicy zachowali się należycie.
Niektóre osoby na swoich stanowiskach zapomniały, co to równouprawnienie , czym jest szacunek... jak podejść do drugiego człowieka i zrozumieć jego - tutaj niejednokrotnie - rozpacz... Brrrrr... Wachlarz osobowości pracowników przyprawiał o dreszcze.
Dodała jednak, że ona sama miała szczęście trafić na "dobrego człowieka". Koniec historii? Samolot i lot do Polski. Wtedy puściły nerwy.
Dopiero wtedy, kiedy tuż przed wejściem do samolotu dostałam z powrotem telefon i przeczytałam SMS od męża o treści WRACAMY RAZEM, puściły wszystkie emocje, zaczęłam płakać - trochę przez uśmiech, trochę z ogólnego rozżalenia... Trwało to nie więcej jak 30 sekund. NIC TO!! Najważniejsze, że w samolocie czekał na mnie MÓJ człowiek, bez którego dzień wygląda jak szarobura i mdła papka. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby wejść do samolotu z uśmiechem i przywitać mojego męża radością na jego widok, bez dramatu. To była dobra lekcja pokory.
Swój wpis Ewa Chodakowska zakończyła informacją, że znowu gdzieś leci? Gdzie? Obiecała zdradzić, jak wyląduje.
Tymczasem popatrzmy na trenerkę w tańcu.
alex
Partner - materiał
celebrity look
Aplikacja Plotek