• Link został skopiowany

Wyglądała seksownie, ale szybko zatarła dobre wrażenie. Zaczęła "gwiazdorzyć". I to porządnie. "Sceny godne Oscara"

W zeszłym tygodniu Charlize Theron błyszczała u boku Seana Penna na premierze filmu, "Gunman". Wszyscy zachwycali się jej figurą i "niesamowitą sukienką". Kilka dni później aktorka znów oczarowała. Ale odstawiła też niezły "dramat".

Charlize , tym razem sama, pojawiła się na Grand Prix w Melbourne. Zrezygnowała z eksponujących ciało kreacji, ale i tak wyglądała po prostu przepięknie. Miała na sobie białą koszulową bluzkę oraz żakiet i spodnie w tym samym kolorze. Do tego diamentowa biżuteria i seksowne sandałki. Całość uzupełniał makijaż - w oczy od razu rzucała się czerwona szminka na ustach.

<< ZOBACZ ZDJĘCIA >>

Jej wizyta w Melbourne mogłaby zostać zapamiętana dobrze już choćby ze względu na to, jak wyglądała. Ale niestety w aktorce odezwała się "wewnętrzna diwa". Theron musiała skorzystać z toalety, ale postanowiła najpierw wszcząć awanturę. O co? O brak oddzielnej, prywatnej toalety. Organizatorzy imprezy nie wzięli pod uwagę, że będzie miała coś przeciwko korzystaniu z tej, do której dostęp mają także inni. Siedmioosobowy sztab aktorki kazał odgrodzić toaletę i wyczyścić ją "wielokrotnie".

Hollywoodzka piękność mogłaby na podstawie odstawionych przez siebie scen stworzyć scenariusz godny Oscara - żartuje australijski "Herald Sun".

Gdy już najpilniejsze potrzeby zostały załatwione, Theron odwołała wywiady z dziennikarzami z "powodów osobistych" i... poszła na obiad.

A tak wyglądała w "niesamowitej sukience" kilka dni wcześniej.

Zobacz wideo

aga / wideo: DE RTL TV/x-news

Więcej o: