Charlize , tym razem sama, pojawiła się na Grand Prix w Melbourne. Zrezygnowała z eksponujących ciało kreacji, ale i tak wyglądała po prostu przepięknie. Miała na sobie białą koszulową bluzkę oraz żakiet i spodnie w tym samym kolorze. Do tego diamentowa biżuteria i seksowne sandałki. Całość uzupełniał makijaż - w oczy od razu rzucała się czerwona szminka na ustach.
Jej wizyta w Melbourne mogłaby zostać zapamiętana dobrze już choćby ze względu na to, jak wyglądała. Ale niestety w aktorce odezwała się "wewnętrzna diwa". Theron musiała skorzystać z toalety, ale postanowiła najpierw wszcząć awanturę. O co? O brak oddzielnej, prywatnej toalety. Organizatorzy imprezy nie wzięli pod uwagę, że będzie miała coś przeciwko korzystaniu z tej, do której dostęp mają także inni. Siedmioosobowy sztab aktorki kazał odgrodzić toaletę i wyczyścić ją "wielokrotnie".
Hollywoodzka piękność mogłaby na podstawie odstawionych przez siebie scen stworzyć scenariusz godny Oscara - żartuje australijski "Herald Sun".
Gdy już najpilniejsze potrzeby zostały załatwione, Theron odwołała wywiady z dziennikarzami z "powodów osobistych" i... poszła na obiad.
A tak wyglądała w "niesamowitej sukience" kilka dni wcześniej.
aga / wideo: DE RTL TV/x-news