Jak już informowaliśmy, na lotnisku w Pyrzowicach ochroniarz Grzegorz Pączko wykazał się ogromnym refleksem, w ostatniej chwili łapiąc dziecko, które pod nieuwagę ojca spadło z lady bagażowej (zob.: Ochroniarz, który uratował dziecko na lotnisku: to było instynktowne, złapałem w ostatniej chwili ). Portal Gazeta.pl zapytał Pączkę o szczegóły sytuacji, która na filmie wygląda bardzo groźnie.
Na takie sytuacje jestem wyczulony, zwracam rodzicom uwagę, że takie zachowanie jest nieodpowiedzialne. Do tak niebezpiecznego wydarzenia doszło jednak pierwszy raz w mojej karierze, a chyba nawet i od czasu, kiedy nasza firma zajmuje się ochroną lotniska - powiedział Grzegorz Pączko portalowi Gazeta.pl .
Pączko powiedział też, co zwróciło jego uwagę.
Zauważyłem, że ojciec dziecka posadził je na krawędzi stołu, a sam zaczął się ubierać. Chciałem do niego podejść i poprosić, aby wziął dziecko na ręce, ale zauważyłem, że w pewnym momencie zaczęło się ono chwiać, pochyliło się na bok i główką skierowaną do podłogi zaczęło lecieć w dół. A więc skoczyłem w jego kierunku. Moja reakcja była instynktowna.
Kiedy się ogląda nagranie wideo widać, że o wszystkim decydowały ułamki sekund. Pączko zdradził, że tę nieprawdopodobną szybkość reakcji wyrobił sobie grając przez 20 lat w badmintona.
To właśnie badminton wyrobił u mnie dobry refleks. Poza tym doświadczenie - nazwijmy je - "obserwacyjne", zdobyłem, pracując w służbie mundurowej.
Grzegorz Pączko był przez 17 lat funkcjonariuszem policji.
Byłem policjantem w wydziale konwojowym w Raciborzu. Konwojowałem ludzi z zakładu karnego do prokuratury, na rozprawę sądową albo na badania lekarskie. Trzeba było ich obserwować na rozprawie czy w drodze na salę rozpraw. Musiałem pilnować ich, by nie próbowali ściągać kajdanek czy przekazać czegoś osobie postronnej. Te obserwacje też rozwinęły we mnie taki "zmysł ostrożności" - czytamy na stronie portalu Gazeta.pl .
Opisana sytuacja wydarzyła się 23 listopada, jednak nagranie dopiero teraz zostało upublicznione.
Fot. Zbiory własnealex