Jeden z realizatorów festiwalu w Opolu opowiedział szczegółowo magazynowi o tym jak tata Gosi Andrzejewicz ingeruje w sprawy córki.
Gdy ona śpiewa, on stoi za kulisami. Odbiera jej telefony, kontroluje finanse i kontakty. Wiele lat jestem w tej branży, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Moim zdaniem to nie pomoże Małgosi w karierze.
Na łamach magazynu wypowiedział się też były współpracownik Gosi, który zrezygnował z dalszej pracy z wokalistką właśnie z powodu nadopiekuńczości jej ojca.
Gdy byliśmy w zagranicznej trasie, ojciec wydzwaniał co kilka minut. Pytał co jadła, w czym chodzi. Godzinami dyskutował, że występuje w za krótkiej sukience albo, że ma za mocny makijaż. Nie wytrzymałem.
Akurat pretensje o zbyt krótkie spódniczki nas nie dziwią. Przecież chyba każdy ojciec nie lubi, gdy jego córka ubiera się zbyt wyzywająco. A co dopiero, gdy ma wystąpić przed wielomilionową publicznością.
Ciekawe ile czasu Gosia prosiła tatę o to czy może na festiwal w Opolu założyć tę kieckę?
eastnews