19 listopada w studiu "Dzień dobry TVN" gośćmi Doroty Wellman i Marcina Prokopa byli synowie Lecha Wałęsy - Jarosław Wałęsa i Bogdan Wałęsa. Pretekstem do rozmowy była niedawna premiera biografii przywódcy Solidarności "Wałęsa '80", za którą odpowiadają Kamil Dziubka i Janusz Schwertner. Atmosfera w studiu była, delikatnie mówiąc, napięta.
Lech Wałęsa i Danuta Wałęsa doczekali się ośmiorga dzieci. Polacy z pewnością najlepiej kojarzą córkę byłego prezydenta - Marię Wiktorię Wałęsównę, która przed laty występowała w "Tańcu z Gwiazdami". Do studia "Dzień dobry TVN" zaproszono jednak jej braci - najstarszego z całej ósemki Bogdana i młodszego od niego Jarosława. Panowie zostali poproszeni o to, by ocenić przywódcę Solidarności w roli ojca. Jak można się było domyślić, Wałęsa przez nadmiar obowiązków związanych ze słynnym związkiem zawodowym oraz przez to, że wielokrotnie był aresztowany, nie bywał często w domu, kiedy jego dzieci dorastały.
- Jak już był, to był oczywiście wymagający, ostry wykonawca poleceń mamy. Ukarać, wychować. Jak był, bo generalnie go nie było. Mama zastępowała go jak potrafiła - zaczął ostro Bogdan Wałęsa
Na równie smutne wyznanie zdobył się również jego brat. - Zazdroszczę Bogdanowi, bo jest ode mnie starszy. W 1980 roku miał już dziesięć lat, więc on przez dziesięć lat miał ojca. Ja już jako czterolatek miałem lidera "Solidarności" - wyznał Jarosław Wałęsa. Na słowa młodszego brat szybko zareagował Bogdan Wałęsa, który się wtrącił: - Nie zgadzam się, bo ojca po prostu nie było. Urodziłem się w 1970 roku i on już wtedy zaczął swoją działalność. Wiecznie był zatrzymywany, aresztowany albo gdzieś na jakimś pochodzie. Raz byłem z nim na modlitwie w kościele Mariackim, to też oczywiście był aresztowany - mówił.
Dyskusja stawała się coraz bardziej emocjonalna, a Jarosław Wałęsa próbował bronić ojca, nie ukrywając przy tym, że dzieciństwo jego i jego rodzeństwa nie należało do najbardziej sielankowych. - Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo nienormalna to była sytuacja dla małych dzieci. Nie mam innego wzorca ojca, to była dla mnie normalność. (...) Tych wspólnych momentów nie było wiele, można policzyć na palcach jednej ręki, ale jak już był z nami, to był wspaniały. Na tyle, o ile potrafił być czuły, to był - opowiadał. Starszy brat nadal jednak nie do końca zgadzał się ze spostrzeżeniami Jarosława. - Kiedy mógł, to był, ale stanowczo za mało go było, żebyśmy mieli w pełni ojca i matkę - surowo oceniał. Dodał też, że kiedy teraz współpracuje bliżej z Lechem Wałęsą, odważył mu się zadać ważne i gorzkie pytanie. - Zapytałem go ostatnio: "Ojciec, a gdzie ty byłeś, gdy ja ciebie potrzebowałem?". Mówi: "Nie umiecie być silni, nie umiecie wygrywać", a kto miał nas tego nauczyć? - pytał retorycznie starszy z mężczyzn. Na tym gorzkie wyznania Bogdana Wałęsy w "Dzień dobry TVN" się nie zakończyły. Przyznał bowiem, że w rodzinie Wałęsów relacje nie układają się najlepiej.
Jest nas ośmioro, ale każdy jest jedynakiem. Dopiero teraz próbujemy to naprawiać, budować, bo mamy poważne braki. Jesteśmy rodzeństwem, ale jesteśmy prawie obcymi sobie ludźmi - usłyszeli widzowie
Jarosław Wałęsa nie dawał jednak za wygraną. W rozmowie z dziennikarzami "Dzień dobry TVN" po raz kolejny przedstawiał pozytywny wizerunek Lecha Wałęsy i to, jak pamięta go, kiedy był dzieckiem. - Ojciec dał wspaniałą lekcję nam wszystkim. Nie wiem, jak tobie, ale mnie nigdy nie powiedział "Rób to, rób tamto" czy "Zajmuj się tym, czy tamtym". On powiedział: "Cokolwiek robisz, musisz wierzyć w siebie i w to, co robisz". (...) Mówił jeszcze tak: "Wychodziłem z największej biedy. Miałem tylko dwie rzeczy: wiarę w Boga i wiarę w to, co robię". I to jest najlepsza lekcja, jaką mógł nam dać. Jeśli wierzysz w siebie, to nikt cię nie pokona - opowiadał Jarosław Wałęsa. Na tym jednak nie koniec, bo kiedy Marcin Prokop i Dorota Wellman zapytali braci o to, czy wybaczą Lechowi Wałęsie, że nie był obecny w ich życiu, na tyle, ile tego potrzebowali, nie zastanawiali się długo.
Mój ojciec osiągnął niesamowitą rzecz. Mam bohatera narodowego za ojca i jestem mu wdzięczny za to, że żyję w wolnym kraju - powiedział dumny Jarosław Wałęsa
Bogdan Wałęsa był mniej entuzjastyczny, ale również przyznał, że nie chce obwiniać ojca. W ostatecznym rozrachunku wie bowiem, że wiele mu zawdzięcza. - To nie jest żal nie do wybaczenia. Wszystko rozumiem, bo mamy to, co mamy dzięki niemu - wyznał.