Taylor Swift i Travis Kelce 26 sierpnia ogłosili zaręczyny. Piosenkarka podzieliła się z fanami serią romantycznych zdjęć z ukochanym, na których zaprezentowała także imponujący pierścionek zaręczynowy. Informacja o szczęściu gwiazdorskiej pary obiegła cały świat, a gratulacje napływają z różnych stron - nawet z Białego Domu.
Podczas wtorkowego posiedzenia gabinetu w Waszyngtonie Donald Trump został zapytany na gorąco o zaręczyny wokalistki i futbolisty. Ku zaskoczeniu zebranych, prezydent USA zdecydował się na z pozoru pozytywne wyznanie. - Życzę im dużo szczęścia. Myślę, że on jest świetnym zawodnikiem i wspaniałym facetem. A ona to niezwykła osoba - powiedział Trump. Te słowa mogą więc dla wielu być szokiem, ale fani gwiazdy nie za bardzo wierzą w ich szczerość. W komentarzach pod nagraniem, które udostępniło na Instagramie m.in. BBC News, pojawiają się nawiązania do tego, co w przeszłości robił wobec Taylor. "Właściwie nie obchodzi nas jego zdanie" - piszą najwierniejsi sympatycy piosenkarki. Dlaczego?
Nie jest tajemnicą, że polityk publicznie komentował słowa piosenkarki. "Nienawidzę Taylor Swift" - miał napisać we wrześniu 2024 roku po tym, jak ta publicznie wsparła w wyborach prezydenckich kandydatkę Demokratów Kamalę Harris. Gwiazda podkreśliła wówczas, że polityczka jest "rozważną, utalentowaną liderką" i wyraziła nadzieję na spokojne, a nie chaotyczne przywództwo. Więcej przeczytacie o tym tutaj: Trumpowi puściły nerwy. "Nienawidzę Taylor Swift". W sieci burza. Trump nie odpuścił jej także w lutym tego roku, kiedy 35-latka została wygwizdana podczas Super Bowl. Był obecny na wydarzeniu i później skomentował zajście na X. Co napisał? Zajrzyjcie: Taylor Swift wygwizdana na Super Bowl. Trump nie mógł tego przemilczeć.
Informacja o zaręczynach gwiazd gruchnęła nagle we wtorek 26 sierpnia. Piosenkarka dodała serię zdjęć z sesji i napisała w zabawnym tonie: "Twoja nauczycielka angielskiego i twój wuefista się pobierają". Gwiazda jednak zablokowała możliwość komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!