Michelle i Barack Obamowie stanęli na ślubnym kobiercu w 1992 roku. Przez wiele lat uchodzili za idealne małżeństwo. Jak się jednak okazało, w ich związku nie brakowało kryzysów, o czym w kwietniu opowiedział były prezydent Stanów Zjednoczonych. "Byłem w poważnych tarapatach z moją żoną. Próbowałem więc wydostać się z tego dołka" - wyznał szczerze Obama, cytowany przez Page Six. Te słowa wywołały niemałe kontrowersje i internauci zaczęli podsycać plotki o rzekomym rozwodzie pary. Obamowie postanowili odnieść się do nich w podcaście "Wild Card", który Michelle prowadzi z bratem Craigiem Robinsonem.
Barack Obama wystąpił w podcaście żony i szwagra. Cała trójka żartowała z plotek o rozwodzie. - To takie miłe mieć was oboje w tym samym pokoju - mówił brat Michelle Obamy. - Wiem, bo kiedy nas nie ma, ludzie myślą, że jesteśmy rozwiedzeni - odparła. W dalszej części rozmowy była pierwsza dama USA powiedziała wprost, że doniesienia o rozstaniu nie były prawdziwe. - Nie było ani jednego momentu w naszym małżeństwie, w którym pomyślałabym o odejściu od mojego mężczyzny. A mieliśmy naprawdę trudne chwile. (...) Przeżyliśmy mnóstwo wspaniałych chwil, mnóstwo przygód, a ja stałam się lepszym człowiekiem dzięki mężczyźnie, którego poślubiłam - opowiadała. Obama przyznał, że często nie ma świadomości o tym, jakie plotki krążą w mediach. - Potem ktoś o tym wspomina, a ja myślę: o czym ty mówisz? - dodał.
Michelle Obama nie pojawiała się ostatnio na ważnych wydarzeniach u boku męża. W innym odcinku podcastu wytłumaczyła powód swojej decyzji. - Jedną z najważniejszych decyzji, które podjęłam w tym roku, było pozostanie w domu i nieuczestniczenie w pogrzebach, inauguracjach i wszystkich tych rzeczach, w których powinnam uczestniczyć. Chciałam móc powiedzieć: "pozwól mi określić, co chcę robić, poza tym, co powinnam robić, czego oczekuje ode mnie świat" - opowiedziała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!