Nie jest tajemnicą, że w telewizji prym wiodą produkcje typu reality show. "Czar Par" nie tylko stał się przepustką do wielkiej kariery Krzysztofa Ibisza. Pierwsza wersja teleturnieju doczekała się trzech edycji, w których udział wzięły łącznie 153 pary. Jego pomysłodawczynią była Barbara Walter. Rozmach show na tamte lata był prawdziwym ewenementem w polskiej telewizji. Każda z par przez cały rok walczyła o wejście do wielkiego finału. Jednak po drodze musiała zmierzyć się z wieloma zadaniami. Jurorzy wymagali od uczestników nie tylko szerokiej wiedzy i kreatywności, ale także sprawności fizycznej. Dla wielu osób udział w programie miał być przepustką do lepszego życia. Po latach, przysłuchując się niektórym pytaniom adresowanym do uczestników, po plecach przebiegają ciarki żenady.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niezapomniane programy telewizyjne. Kłótnie pomiędzy Dodą a Steczkowską, czy przeklinająca Małgorzata Rozenek w "Piekielnym Hotelu"
Istotę "Czaru Par" można porównać do obłudnej rywalizacji, która "sprzedawała" wizję lepszego życia. Na zasadzie "kłócimy się, ale cieszymy się", bo ta para wygrała, co dobitnie przedstawili Wojciech Mann oraz Krzysztof Materna w skeczu "We dwoje przez znoje" z cyklu: Za chwilę dalszy ciąg programu.
Uczestnicy przez rok byli namawiani do ostrego współzawodnictwa, ale gdy ostatecznie musieli obejść się smakiem wygranej, oczekiwało się, że godnie się zachowają. Nawet gdy gra toczyła się o egzotyczną wycieczkę (co w latach 90. było poza zasięgiem wielu osób), dobry samochód i nowe mieszkanie.
Trzecia edycja show dostarczyła widzom głośnego skandalu. Pomiędzy małżeństwami Kornalewiczów i Maronów miała wywiązać się silna i bezinteresowna przyjaźń. Pary ogłosiły, że jeśli jednej z nich uda się wygrać program, podzielą się nagrodą na pół z rywalizującymi przyjaciółmi. Te wyznanie chwyciło widzów za serca, jednak finał okazał się zupełnie inny od zakładanego. Przyjaźń zakończyła się po zwycięstwie Kornalewiczów. Okazało się, że do podziału nagród nigdy nie doszło, a obie strony przerzucały się w oskarżeniach. Sprawa miała nawet trafić do sądu.
Na uwagę zasługują również niektóre z pytań, zadawane uczestnikom przez prowadzącego, które dziś sprawiają wrażenie archaicznych.
Co jest najsilniejszym spoiwem małżeństwa - dopytywał Ibisz.
Walczące pary do wyboru miały takie odpowiedzi jak dzieci, seks czy przyjaźń.
Niektóre z konkurencji bawiły, ale poniekąd ośmieszały uczestników, a ci marząc o poprawie bytu byli gotowi zrobić naprawdę wiele, nie bacząc na to, że cała Polska przygląda się ich rywalizacji. Początkowo kochające się pary, nie zawsze potrafiły poradzić sobie ze smakiem porażki, co powodowało kłótnie.
Z pewnością w matrymonialnym show nie brakowało prawdziwych emocji, które nie zawsze były pozytywne. Ciepło wspominacie "Czar Par"?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!