Jak dotąd Marta Paszkin i Paweł Bodzianny uchodzą za jedną z najlepiej dobranych par w historii programu "Rolnik szuka żony". Duet skojarzony w telewizyjnym show przetrwał próbę czasu, a nawet doczekał się dziecka.
Wierni fani obserwowali, jak zakochani odhaczają kolejne etapy związku, m.in. wijąc wspólne gniazdko. Celebryci postanowili podtrzymać zainteresowanie swoimi osobami i wystąpili razem w formacie „Dance, dance, dance" emitowanym na antenie macierzystej stacji.
W czerwcu para powitała na świecie pierwsze wspólne dziecko, Adasia. Kto by przypuszczał, że kilka tygodni później Marta zostanie wywołana do tablicy w dyskusji o dojrzałym macierzyństwie. Wydawałoby się, że kto jak kto, ale 35-latka ma jeszcze trochę czasu, by zastanawiać się nad takimi sprawami. Rolniczka przeczytała jednak w sieci coś przeciwnego:
Jakiś czas temu jeden z portali twierdził, że Paweł miał obawy, czy nie jestem "za stara" na dziecko. Mąż się nie przyznaje, że tak było (albo boi się przyznać), a już na pewno nikomu nie mówił o takich obawach. Troszkę się pośmialiśmy z tego, bo cóż mi, staruszce, innego zostało. A tak poważnie, to moim zdaniem starość to stan ducha, a nie metryka. A co do rodzenia dzieci po trzydziestce (u mnie 35 lat), to dziś jest to normalka. Granica wieku dość mocno się przesunęła - napisała na instagramowym profilu.
Z odsieczą celebrytce ruszyły rówieśniczki, dzieląc się swoim doświadczeniem:
No to witaj w elitarnym klubie staruszek. Ja też urodziłam w wieku 35 lat.
Ja miałam 33, jak urodziłam pierwsze dziecko i wcale nie czuję się za stara.
W obecnych czasach tak samo normalne jest zajść w ciążę w wieku 20, jak i 35 lat.
Nie przejmuj się, ja urodziłam moje pierwsze dziecko w wieku 38 lat.
Co prawda, ginekolodzy uważają, że z biologicznego punktu widzenia im wcześniejsza ciąża tym lepiej, a idealnie byłoby, aby kobiety, chcące mieć potomstwo, zdecydowały się na nie do trzydziestki, jednak współczesne realia nieco te poglądy weryfikują.