Kasia Lenhardt została niedawno odnaleziona martwa w apartamencie swojego byłego chłopaka, Jerome'a Boatenga, piłkarza Bayernu Monachium. Prawdopodobnie popełniła samobójstwo. Od tamtej pory na światło dzienne wychodzą kolejne tajemnice i podejrzane fakty. Według niemieckiego magazynu "Bild", modelka przed śmiercią podpisała umowę, która zakazywała jej mówić o związku ze sportowcem.
Kasia Lenhardt została odnaleziona martwa w dzień szóstych urodzin jej syna i tydzień po głośnym rozstaniu z Jeromem Boatengiem. Piłkarz w jednym z wywiadów wyznał, że był przez nią szantażowany. Modelka miała nadużywać alkoholu i zmusić go do związku, którego nigdy nie chciał. Przez kobietę miał zerwać kontakt z rodziną i dziećmi z jego poprzednich związków. Kasia miała też oskarżać go o przemoc domową i wyciągać brudy na światło dzienne. Tuż przed śmiercią publikowała tajemnicze wpisy dotyczące nowego rozdziału, pory na wyznaczanie granic, czy chęci wyrwania się. Po jej śmierci jedna z przyjaciółek pożegnała ją w gorzkich słowach, wspominając o prawdzie, która w końcu wyjdzie na jaw.
Niedawno tej sprawie przyjrzał się magazyn "Bild" według którego modelka dwa tygodnie przed rzekomym samobójstwem podpisała umowę zobowiązującą ją do milczenia na temat jej związku w Boatengiem. Złamanie jej warunków mogło skutkować zażądaniem przez niego potężnego odszkodowania. Jerome Boateng nie odniósł się do sprawy. To samo w przypadku jego bliskich i rodziny zmarłej.