Księżna Kate wróciła niedawno do obowiązków publicznych, po wielu miesiącach zmagania się z chorobą nowotworową, podczas których zaszyła się w domu. Teraz księżna wraz z mężem 9 listopada wzięła udział w koncercie dla żołnierzy i weteranów w Royal Albert Hall w Londynie. Dzień później pojawiła się na balkonie w londyńskim Whitehall, gdy książę William wraz z królem Karolem III składał kwiaty pod pomnikiem. Powrót Middleton stał się przedmiotem dyskusji w sieci.
Pojawienie się Kate na obchodach Dnia Pamięci skomentowała brytyjska prezenterka Narinder Kaur. "Prawdziwe pytanie - dlaczego Kate tak bardzo się postarzała? Czy ona nie ma dopiero 42 lat? Czy jest palaczką? To jedyne wytłumaczenie" - napisała na portalu X. To oburzyło wielu. Głos w tej sprawie zabrała ekspertka. Przy okazji odniosła się do zarzutów, jakoby żona następcy tronu była uzależniona od papierosów. Według niej nic z tych rzeczy nie ma miejsca. - Jeżeli brytyjskie media żyją takim tematem, to widocznie są szczęśliwi w tym kraju, że nie mają innych zmartwień. Bo naprawdę nie wydaje mi się, żeby księżna Walii paliła papierosy - wyznała w nowej rozmowie z Plejadą Wioletta Wilk-Turska, autorka książki "Korona". Przy okazji ekspertka przyznała, że w rodzinie królewskiej stroni się od tej konkretnej używki. - To przecież nie jest karalne, oczywiście, gdyby paliła, ale o ile mi wiadomo, to nikt z nich nie pali - dodała.
Ekspertka odniosła się też do wyglądu księżnej, który też stał się dyskusją publiczną. - Więc mówienie o kobiecie, która walczy z rakiem od roku, że miała złą cerę, jest jakimś dowodem, że niektórzy ludzie nie mają wyczucia, albo tworzą takie przekazy, żeby się nimi podniecać. Bo co innego można powiedzieć? -oburzyła się Wilk-Turska. W kontekście niezwykle ważnego Dnia Pamięci ekspertka zauważyła, jak ważne są obowiązki dla księżnej Kate, która przecież całkiem niedawno leczyła się jeszcze onkologicznie. Zdecydowała się pojawić na obchodach, by zademonstrować znaczenie tego dnia dla Brytyjczyków. - Jeżeli nie ma jakichś bardzo ważnych rzeczy, które musi wykonywać, to po prostu w tej chwili ich nie robi. I nie ma się co dziwić, bo każdy, kto się w jakiś sposób zetknął z nowotworem, wie, że walka z nim to nie są tygodnie, to są lata - przyznała.