Świat czekał na wieści o księżnej Kate, ale niewielu spodziewało się, że będą one tak smutne. Żona następcy brytyjskiego tronu ma nowotwór i poddawana jest chemioterapii. Wiadomo, że na pewno nie wróci do obowiązków bezpośrednio po Wielkanocy. Pałac podjął już decyzję w jej sprawie tego, jak będzie wyglądać jej zaangażowanie w pełnienie funkcji.
Stan zdrowia Middleton nie pozwala na to, by na razie mogła wrócić do obowiązków. Sama, za pośrednictwem filmiku opublikowanego w mediach społecznościowych, zdecydowała się poinformować o chorobie. Kate z rodziną odpoczywają, chcąc spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Nie wezmą udziału w obchodach Wielkanocy, jak zapowiadano to wcześniej. Wszystkie okoliczności jasno wskazują, że księżna Walii nie będzie obecna w przestrzeni medialnej, by móc w spokoju zadbać o zdrowie. Według źródła z Pałacu Buckingham wszystkim zależy, by Kate skupiła się na leczeniu, co oznacza, że nie musi się spieszyć z powrotem do obowiązków. Decyzje o jej udziale w ważnych wydarzeniach podejmować będą na bieżąco lekarze, którzy na co dzień zajmują się księżną. Dodano, że Middleton pojawi się publicznie wtedy, kiedy sama będzie na to gotowa. W rozmowie z magazynem "People", była rzecznika królowej Elżbiety II, Ailsa Anderson, oceniła sytuację żony księcia Williama.
Ma wewnętrzną siłę, wsparcie męża i swojej niezwykłej rodziny. Dzięki temu może skupić się na tym, co ważne, czyli na powrocie do sił. Ludzie obecnie dostrzegają, że royalsi są dokładnie tacy sami, jak wszyscy. Też miewają słabości, ale pozostają oddani swoim rolom. Myślę, że Kate po powrocie do pełni zdrowia będzie wykonywać swoje zadania z jeszcze większą pasją
- uznała.
Po ujawnieniu smutnej prawdy o nieobecności księżnej Kate, opinia publiczna przestała aż tak naciskać na Middleton. Wielu zwróciło jednak uwagę na wypowiedź rzecznika, który stwierdził, że księżna nie przeszła zabiegu usuwania zmian nowotworowych. Zarzucono mu kłamstwo. Onkolożka dr Syma Iqbal zabrała głos w sprawie. Stwierdziła, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że operacja miała inny cel, lecz zmiany mogły zostać wykryte w trakcie. Nie wiadomo, na co dokładnie cierpi Kate. Pałac Kensington stwierdził, że "księżna ma prawo do prywatności medycznej tak jak my wszyscy".