Sprawa Seana "Diddy'ego" Combsa jest niezwykle medialna. Każdy kolejny krok rapera czy jego prawników jest śledzony, a wielu czeka na sądowe rozstrzygnięcie. Już niedługo pierwsza rozprawa muzyka, który oskarżany jest o stworzenie "przedsiębiorstwa" przestępczego, "którego członkowie i wspólnicy zajmowali się handlem ludźmi w celach seksualnych, pracą przymusową, porwaniami, podpaleniami i przekupstwem". Celebryta miał ponoć obawiać się o swoje życie. Jego bliscy dementują te plotkę.
Obecnie raper oczekuje na proces w więzieniu Metropolitan Detention Center na Brooklynie. Nie udało mu się uzyskać ugody, więc Diddy nie wyjdzie za kaucją, gdyż sąd stanowczo oddalił ten wniosek. Akt oskarżenia przeciwko muzykowi ma 14 stron, a za popełnione przestępstwa grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Wiele źródeł twierdziło, że 54-latek obawia się o swoje życie i przestał jadać w więzieniu. Jak przekazał portal TMZ, są to wyłącznie plotki. Bliscy rapera twierdzą, że Diddy nie ma problemu z jedzeniem. Podkreślono, że nie jest w więzieniu jednak traktowany lepiej od innych. Celebryta "stara się przetrwać w surowych realiach zakładu karnego, nie ulegając więziennym paranojom". Jego prawnicy zapewniają, że nie ma on myśli samobójczych.
Służby pojawiły się w domu rapera, gdzie znaleziono m.in. woreczki z narkotykami, a także trzy karabiny AR-15 z usuniętymi numerami seryjnymi. Agenci zabezpieczyli także "ponad 1000 butelek oliwki dla dzieci". Prawnik Diddy'ego w rozmowie z serwisem TMZ postanowił wyjaśnić sprawę. "Nie wiem, skąd wzięła się liczba 1000. Nie mogę sobie wyobrazić, że było tego tak dużo" - twierdził. Dziennikarz podkreślił, że jest to oficjalna informacja, którą znajdziemy w dokumentach federalnych. Oliwka miała być używana jako lubrykant podczas orgii. "Nie wiem, na co komu 1000. Jedna butelka oliwki dla dzieci to już bardzo dużo" brnął Agnifilio. "Ma duży dom, kupuje hurtowo – stwierdził Agnifilo. "Myślę, że mają Costcos [największa w Stanach Zjednoczonych sieć sklepów magazynowych - przyp. red] w każdym miejscu, gdzie ma dom. (...) Nie sądzę, żeby to był tysiąc. Myślę, że tak... powiedzmy, że było tego dużo" - podsumował prawnik.