Mąż znęcał się nad nią. "Byłam bezdomna. Zostałam wyrzucona z domu z dziećmi przez policję". Droga na szczyt Minge była kręta

Jest jedną z najbardziej znanych polskich projektantek mody, ale też jedną z najbardziej kontrowersyjnych osób rodzimego show-biznesu. Jak wyglądała jej droga na szczyt i co dziś słychać u Ewy Minge?
Ewa Minge
AKPA

Nazywa się ją kolorowym ptakiem show-biznesu. Na koncie ma pokazy mody ma całym świecie, w tym m.in. w Berlinie, Mediolanie, Rzymie, a także podczas tygodnia mody w Paryżu i Nowym Jorku. Może poszczycić się prestiżowymi branżowymi nagrodami. W jej kreacjach prezentowały się gwiazdy takie jak Kelly Rowland, Cheryl Cole, Paris Hilton, La Toya Jackson, Ivana Trump czy Adriana Karembeu. Współtworzyła garderobę i wizerunek Jolanty Kwaśniewskiej. Do wszystkiego doszła sama, dzięki własnej sile i determinacji, które pozwoliły jej iść naprzód pomimo przeciwieństw. A tych los Ewie Minge nie szczędził. Rozwód z przemocowym mężem, zawodowe trudności, wreszcie hejt i nagonka, które na nią spadły. O Ewie Minge mówiono i pisano niemal wszystko. Wyliczano operacje plastyczne, którym miała się poddać, przypisywano romans z premierem Włoch, oskarżano o pracę w seksbiznesie. Projektantka nieustannie idzie jednak naprzód, debiutując na coraz nowych polach. Dla fanek jest inspiracją i źródłem siły. Pisze książki, maluje obrazy, wzięła udział w projekcie naukowym i przekonuje, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Zobacz wideo Ewa Minge zdradza swoje sekrety

Źródło siły

Urodzona 23 maja 1967 roku w Szczecinku Ewa Butkiewicz, jak brzmi panieńskie nazwisko projektantki, pochodzi z rodziny o tatarskich korzeniach. W wywiadzie dla portalu Co za tydzień Ewa Minge wyznała, że upór i determinację zawdzięcza w dużej mierze tacie, który od początku wychowywał ją na silną kobietę.

W dzieciństwie pozwalał mi się "wywracać". Nie krzyczał za popełnione błędy. Nie rozliczał mnie w sposób destrukcyjny. Analizowaliśmy wszystko wspólnie. Jak upadałam pierwszy raz, pytał, czy rozumiem, dlaczego upadłam. Jak upadłam po raz drugi, pytał, czy dam radę wstać i spróbować jeszcze raz. Namawiał mnie do tego. Za trzecim razem już mówił, że jestem silna i dam radę. Jak wańka-wstańka. Rodzice są dla dziecka ogromnym autorytetem. To pierwsze osoby, od których oczekujemy akceptacji i którym chcemy się przypodobać. I mój ojciec był moim niewymuszonym autorytetem - przekonuje projektantka.

Silne podstawy już wkrótce miały się Ewie przydać. Choć studiowała kulturoznawstwo i sztukę, w wieku 28 lat postanowiła rozpocząć przygodę z modą. Wcześniej jednak wyszła za mąż i została mamą dwóch synów: Oskara i Gasparda. Niestety, rodzinne życie okazało się dalekie od marzeń o spokojnym, ciepłym domu. Pierwszy mąż Ewy Minge stosował wobec niej i dzieci przemoc fizyczną i psychiczną. Wreszcie projektantka dojrzała do decyzji o rozwodzie. Mąż nie przyjął tego dobrze. Za jego sprawą rozstanie stało się dla kobiety i dzieci bardzo bolesnym doświadczeniem.

Byłam bezdomna. Zostałam wyrzucona z domu z dziećmi przez policję, ponieważ za pierwszy mój rozwód zapłaciłam zapracowanym przez siebie - przez moją i tylko moją firmę - majątkiem. Żeby ten rozwód był szybki, zaproponowałam, że oddaję wszystko, kilka nieruchomości. Mimo że byłam osobą bardzo młodą, to mieliśmy kilka domów - tak Ewa Minge wspominała kulisy rozstania w rozmowie z Pudelkiem.

Droga do sukcesu

Ewa Minge w wywiadach podkreśla, że dla synów musiała być zarówno matką, jak i ojcem. To ona zarabiała na utrzymanie rodziny. Na szczęście jej talent i determinacja szybko zaczęły przynosić owoce. "Na początku miałam marzenie. Ale to nie jest tak, że już na samym początku wiedziałam, jak to będzie wyglądało. Ja po prostu wiedziałam, gdzie chcę dojść. I przez cały czas się uczyłam. Jeśli naprawdę masz marzenie, które chcesz zrealizować, zrobisz wszystko, żeby tak było" - przekonywała Ewa Minge w wywiadzie dla Weekend gazeta.pl.

Ewa Minge
Ewa MingeFot. KAPiF

Początki kariery projektantki przypadają na rok 1989, kiedy to w miejscowości Pszczew powstała marka Eva Minge. Od początku specjalizowała się w luksusowych, oryginalnych projektach. Ale początkowo nikt nie wierzył, że projektantka z niewielkiego miasta może osiągnąć sukces. Ewie Minge jednak się udało. Jak? Ciężką pracą i konsekwentnym inwestowaniem pieniędzy we własną firmę. "Budowanie marki stało się celem zawodowym, który odwracał moje myśli od różnych przejść w małżeństwie. Zaczęłam uciekać w pracę i to ona wypełniała we mnie pustkę emocjonalną" - mówiła projektantka w wywiadzie dla magazynu "Viva!". W 1996 r. Ewa Minge zaprezentowała pierwszą autorską kolekcję, która spodobała się również za granicą. Wkrótce potem jej kariera nabrała tempa.

Ewa Minge pokazywała swoje kolekcje w Paryżu, Cannes, Rzymie, Mediolanie, Moskwie, Montrealu, Barcelonie, Wiedniu, Berlinie, Kijowie i Dubaju. Wkrótce zyskała status najbardziej rozpoznawalnej kreatorki mody z Europy Wschodniej. Pisał o niej min. "The Telegraph" i "New York Times", a także magazyny modowe, w tym "Vogue", "Harper’s Bazaar", "Elle", "Glamour" i "Marie Clare". Sukienki stworzone przez nią nosiły takie gwiazdy, jak: Paris Hilton, Kelly Rowland, Cheryl Cole, LaToya Jackson czy Ivana Trump. Projektantka dbała także o wizerunek polskiej pierwszej damy, Jolanty Kwaśniewskiej. W 2003 roku Ewa Minge jako pierwsza Polka w historii zorganizowała pokaz mody w Rzymie, na Schodach Hiszpańskich podczas imprezy "Donna sotto le Stelle", transmitowanej przez włoską telewizję. W 2010 r. zadebiutowała na nowojorskim tygodniu mody kolekcją "Solidarity", inspirowaną ruchem NSZZ "Solidarność". A w 2015 r. założyła butik w samym sercu Mediolanu.

Wszystkie twarze Ewy Minge

Pomimo wielu sukcesów, Ewa Minge jest w Polsce przez wielu uważana za osobę kontrowersyjną. Niejednokrotnie stała się bohaterką skandali. Między innymi za sprawą charakterystycznego wyglądu, a także operacji plastycznych. W 2019 roku projektantka postanowiła poruszyć ten temat, wspominając też o chorobach, z którymi przyszło jej się zmagać. W rozmowie z "Faktem" tłumaczyła, skąd wzięły się zmiany na jej twarzy, broniąc się przy okazji przed zarzutami dotyczącymi poprawiania urody.

Zmiany na mojej twarzy nie są wynikiem operacji plastycznych, tylko wrodzonego niedorozwoju wątroby. Żyję z tym od urodzenia i zdiagnozowano u mnie białaczkę. Mój obecny wygląd to również konsekwencja ówczesnego leczenia onkologicznego. Lekarstwa mogę przyjmować tylko dożylnie. Nie piję alkoholu. Wciąż też chora wątroba daje o sobie znać. Pojawia się wówczas opuchlizna na twarzy, bo w niektórych miejscach zbiera się limfa. Wyglądam wówczas strasznie, ale staram się normalnie funkcjonować - opowiadała.

Wkrótce później wyznała jednak, że istotnie planuje poddać się interwencji chirurga plastycznego. "Zamierzam zrobić sobie lifting twarzy. Lifting odmładzający. Kończę w tym roku 56 lat i doszłam do wniosku, że to jest najwyższy czas, żeby fakty dogoniły legendę" - zwierzyła się w rozmowie z Odetą Moro. To jednak nie wszystko, bo Ewa Minge jest też znana z odważnych wypowiedzi. Ostro skrytykowała słowa papieża na temat wojny w Ukrainie. "Szef szefów poszedł tak szeroko, że jasnym stają się zasoby Banku Watykańskiego. Nie można inaczej tego wytłumaczyć... Szkoda, instytucja kościoła się już nie podniesie" - napisała na Instagramie.

Ewa Minge nie ogranicza się do kariery projektantki. W zeszłym roku zrobiło się o niej głośno za sprawą książki jej autorstwa. "Gra w ludzi" opowiada o kulisach seksbiznesu. Autorka powieści wyznała, że wie o ośmiu popularnych "gwiazdach", które świadczą swoje usługi seksualne. Minge pisze, że wie o międzynarodowej szajce, która kreuje celebrytki, a później nakłania je do nierządu i pobiera z niego profity. Nic więc dziwnego, że publikacja od dnia premiery wzbudzała wiele kontrowersji. Co więcej, na jej autorkę spadły oskarżenia o udział w seksbiznesie. Ewa Minge odniosła się do nich w wywiadzie dla portalu Pomponik.

"Całe życie byłam o coś oskarżana, dorysowywano mi rogi i kopyta. Przywykłam. Ludzie są różni i mają swoje wizje życia innych ludzi. Swoje przegrane przenoszą na tych, którym się udaje. Deprecjonując ich sukces, mają nadzieję, że na jego tle sami urosną. Jestem odporna na absurdalną krytykę, a mądrą przyjmuję jak błogosławieństwo. Trudno jest mnie zdeprecjonować. Dowodem mojego sukcesu jest 35 lat historii, setki ludzi, z którymi pracowałam i wciąż pracuję, a ponieważ nie można mi przypisać sponsora, bogatego partnera, męża czy zamożnych rodziców, którzy podali mi na tacy karierę, to pozostało ku***o" - podkreślała Minge. I dodała:

Kiedy byłam młoda i atrakcyjna, miałam różne propozycje, ale zawsze odpowiadałam "nie". Jednoznaczne dowody na to można było znaleźć we włoskiej prasie codziennej, kiedy dałam publicznie kosza Berlusconiemu. A przecież przez ten romans pewnie byłabym dzisiaj dużo dalej, ale w życiu nie chodzi o skok na bank, a o uczciwe dojście do celu. Moim celem nigdy nie był jacht czy prywatny odrzutowiec. Lubię realizować swoje marzenia, ale one mają inny wymiar - wyznała projektantka.

Swoich marzeń Ewa Minge nie boi się realizować. Wydała w tym roku kontynuację swojej książki "Furtka do piekła". Wcześniej napisała autobiografię, zatytułowaną "Życie to bajka". Maluje też obrazy, a w marcu tego roku poinformowała o nowym projekcie naukowym, w którym bierze udział - współpracy z Centrum Badawczym Łukasiewicz. Ewa Minge nie zamierza się jednak przenosić do stolicy. Mieszka w Zielonej Górze, gdzie z dala od świateł fleszy może liczyć na większy spokój i prywatność. "W Warszawie mieszkałam przez rok. Byłam wtedy we wszystkich tabloidach. Ewa Minge w kinie, Ewa Minge ma samochód pod kolor włosów, Ewa Minge z koleżankami w restauracji. Moi synowie mnie prawie nie widzieli, traciłam życie w korkach, chodziłam na imprezy, na które byłam zapraszana, bo nie mogłam odmówić. Szanuję ludzi. Kiedy się zorientowałam, co się dzieje z moim życiem, sprzedałam posiadłość w Warszawie i wróciłam do domu. I mam tu wszystko, czego potrzeba starszej pani do życia. Swoich przyjaciół, swojego lekarza" - mówiła w wywiadzie dla Co za tydzień.

Więcej o: