W 2014 roku media rozpisywały się na temat ogromnej metamorfozy Dominiki Gwit. Aktorka schudła wtedy 50 kilogramów. W wywiadach podkreślała jednak, że odchudzenie nie przyniosło jej szczęścia, wręcz przeciwnie. - Przyszedł ten moment, w którym po tym głodzeniu się przytyłam z powrotem te 50 kilogramów bardzo szybko, bo przecież mój organizm był zagłodzony i ja tyłam od miski ryżu trzy kilogramy. Stanęłam przed lustrem, spojrzałam na siebie i powiedziałam: "Wróciłaś". Nagle zaczęłam śpiewać, bo kocham śpiewać, ta radość życia wróciła. (...) Przytyłam, wróciłam do siebie, zaczęłam się uśmiechać, zaczęłam śpiewać, zaczęłam żyć - tłumaczyła Magdzie Mołek. Gwit często w sieci natyka się na negatywne komentarze dotyczące jej wyglądu. W końcu postanowiła raz na zawsze uciszyć hejterów.
W rozmowie z Katarzyną Brzozą Gwit wyjaśniła, że jej otyłość nie wzięła się z braku samodyscypliny czy lenistwa. - Ja nie jestem gruba dlatego, że chcę być gruba. Jestem gruba dlatego, że choruję i nie umiem walczyć codziennie z tą chorobą, będąc na diecie redukcyjnej, codziennie chodząc na bieżni, pływając, bo mam życie. Mam dziecko, mam rodzinę, mam pracę, mam życie. I chcę żyć. Chcę z tego życia korzystać - tłumaczyła. W dalszej części zwróciła uwagę, że stara się jak może, by nie dopuścić do dalszego tycia. - Robię wszystko, żeby tak było, ale z drugiej strony nie mam siły na to wszystko, bo chcę żyć. Ale to nie znaczy, że się niezdrowo odżywiam, że żyję niehigienicznie. Po prostu choruję na otyłość. Mój organizm nie umie zmetabolizować tego, co dostaje - podsumowała.
Aktorka natknęła się na komentarze osób, które sugerują jej, że swoją obecnością w mediach normalizuje otyłość. Gwit nie wytrzymała i postanowiła raz na zawsze wyjaśnić tę kwestię. - Siedząc tu, nie promuję otyłości, bo żyję. Wychodząc z domu, nie promuję otyłości. Wychodząc na scenę, nie promuję otyłości. Ja po prostu jestem gruba i żyję, bo mam prawo do życia, tak, jak każdy inny człowiek. I nikt mi nie powie, że w związku z tym, że jestem gruba, mam siedzieć w domu. Każdy, kto tak mówi, jest chory psychicznie i powinien się zacząć leczyć, bo ludzie są różni i organizmy są różne - powiedziała.