Maja Bohosiewicz poświęciła kilka ostatnich InstaStories na zaprezentowanie, w jak dobrym stanie są jej naturalne włosy mimo noszenia doczepów przez pół roku. Można było zauważyć, że fryzjerka aktorki naprawdę zna się na rzeczy - włosy są zdrowe, błyszczące i nie widać żadnych ubytków. Gdy już myśleliśmy, że aktorka tym razem w pełni postawi na naturalność... znów ją widzimy w zagęszczonej i przedłużonej fryzurze. Tylko czy zabieg robi aż tak dużą różnicę?
Gdy tylko zdążyliśmy się pozachwycać zdrową, krótszą i naturalną fryzurą Mai, Bohosiewicz wrzuciła kolejne nagranie, na którym zarzuca włosami, ciesząc się z zagęszczonych i dłuższych pasm. O ile aktorka wyraża ogromną radość z tej zmiany, o tyle nam nie wydaje się ona konieczna.
Trzeba przyznać, że przedłużenie włosów o taką długość nie robi spektakularnej różnicy. O wiele bardziej cenimy zadbane i naturalne fryzury. Oczywiście wszystko jest kwestią gustu. Włosy Mai wyglądały naprawdę dobrze, a naszym zdaniem zabieg był po prostu zbędny. Czy nie lepiej po sześciu miesiącach dać włosom się wzmocnić i trochę odpocząć? Dodajmy, że zdejmowanie doczepów, następne zagęszczanie i ponowne przedłużanie to wydatek od kilkuset do ponad tysiąca złotych.