Beata Kozidrak zaczęła mieć problemy ze zdrowiem już pod koniec listopada 2024 roku - wtedy dowiedzieliśmy się o ciężkiej sytuacji gwiazdy. Odwołała świąteczne i noworoczne wydarzenia, i jak na razie nie wraca do koncertowania. Zaniepokoiła przy tym fanów oraz kolegów z branży, wśród których znajduje się juror "The Voice Senior".
Wokalistka na pewno nie pojawi się na scenie do końca marca. Jest w trakcie leczenia, ale nie wiemy, z jaką chorobą ma do czynienia i jak długo potrwa jej powrót do dawnego funkcjonowania. Sytuacją Kozidrak poruszony jest Andrzej Piaseczny, który wypowiedział się o piosenkarce w rozmowie z "Faktem". - Życzymy jej zdrowia i wierzymy w to, że nie tylko wyzdrowieje, ale że zyska sił na tyle, żeby te wszystkie koncerty nadrobić. Żeby ze mną też zaśpiewać. Bo miała zaśpiewać ze mną na moich urodzinach. I liczę na to, że jeżeli nie w przyszłym roku, to za następny czas gdzieś tam stanie, ja będę mógł stanąć obok niej na scenie - zaczął muzyk.
- To jest wielka dziewczyna, wielkie serce i dobry człowiek. Nie wszyscy znacie ją z tej strony, bo artystów zna się przede wszystkim po ich przebywaniu na scenie. My tutaj w "Voice Senior" i tak mamy bardzo dużo szczęścia, że możemy pokazać swoje charaktery, coś, co jest poza śpiewaniem. Uwierzcie mi w to, to jest świetna babka i bardzo się cieszę, że mogę ją znać I mam wielką nadzieję, że jeszcze zaśpiewamy razem. Zdrowia Beatko i tyle - dodał następnie.
Gwiazda zasłynęła nie tylko z talentu, ale niestety również ze skandali, o których pamiętają Polacy. Andrzej Piaseczny ma w związku z tym ważny wniosek. - Wszyscy ją znamy z różnego rodzaju przygód, ale również z dystansu do siebie. A ten dystans jest wielkim przymiotem człowieka, bo jeżeli ktoś po drugiej stronie teraz chce powiedzieć, że jest tylko dobry, fajny i nie zdarza mu się nic zepsuć w życiu... - przekazał Piaseczny. - Psujemy wszyscy, ale nie wszyscy się do tego przyznajemy i nie wszyscy potrafimy gdzieś tam mieć duży uśmiech, powiedzieć przepraszam, zrobiliśmy to, co zrobiliśmy, a teraz idziemy dalej i nic nam to nie nie psuje - podkreślił na koniec.