W ostatnim czasie w mediach jest wyjątkowo głośno o samolotowych perypetiach, które przytrafiają się polskim gwiazdom. 20 lipca problemy na lotnisku miała Małgorzata Rozenek-Majdan. Kilka miesięcy wcześniej o nietypowej sytuacji opowiadała Klaudia Halejcio. Rodzina z dzieckiem chciała, żeby kobieta siedząca przy oknie ustąpiła miejsca ich dziecku. Celebrytka nie kryła oburzenia. - Stara kobieta musi siedzieć przy oknie. Nie dała temu dzieciaczkowi możliwości, by usiąść przy oknie. Jak ja to usłyszałam, to myślałam, że dostanę szału - mówiła. Zupełnie innego zdania jest Dominika Serowska, która wróciła niedawno z rodzinnych wakacji. Co powiedziała w najnowszym wywiadzie?
Marcin Hakiel wraz ze swoją ukochaną niedawno powrócili do Polski po zagranicznej podróży, którą odbyli samolotem. Redakcja "Faktu" postanowiła wypytać Serowską o jej podejście do matek, które niekiedy wymuszają na innych pasażerach zamianę miejsc. Celebrytka nie gryzła się w język. "Absolutnie tego nie rozumiem. Jeżeli jest opcja, że możesz sobie wykupić miejsce, to wykupujesz. Na tym to przecież polega i nie wyobrażam sobie, żeby prosić kogoś, żeby się przesiadł, bo ja mam takie widzimisię. My też teraz lecieliśmy z Helą i ona na przykład chciała siedzieć przy oknie i tak było, ale mieliśmy wykupione miejsca" - oznajmiła. Serowska nie wyobraża sobie, by jako rodzic, wywierać presję na innych pasażerach. "Dla mnie moje dziecko jest najważniejsze, ale nie dla wszystkich ludzi wokół, więc też rozumiem, że ludzie po prostu odmawiają w takich sytuacjach. Mają do tego pełne prawo" - dodała.
Nieprzyjemne chwile na pokładzie samolotu przeżyła ostatnio również Natasza Urbańska. Choć nie miała problemu z przypisanym miejscem, to z powodu awarii maszyny spotkało ją inne, stresujące zdarzenie. Piosenkarka zasłabła podczas startowania. "Nie można dopuścić do takich sytuacji, że ludzie mdleją w samolocie. Mnie się nigdy, przez całe moje życie, nie zdarzyło zemdleć. Tym razem było inaczej. Samolot był nagrzany do 50 stopni i nikt z obsługi nawet nie wpadł na to, by dać ludziom wodę. Dobrze, nie działają nawiewy, my się wszyscy wachlowaliśmy, ale kubek wody! 20 minut czekaliśmy na start, bo był opóźniony, bo lot był opóźniony godzinę, jak zawsze zresztą ostatnio. Takie traktowanie ludzi... W taki niezbyt sympatyczny sposób" - tłumaczyła. LOT przesłał nam w tej sprawie oświadczenie. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!