Joanna Kołaczkowska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych artystek kabaretowych. Przez lata bawiła widzów do łez. W nocy 17 lipca przyszły do nas smutne wieści, które przekazali jej przyjaciele z kabaretu Hrabi. Kołaczkowska zmarła po zmaganiach z chorobą nowotworową. 20 lipca w "Pytaniu na śniadanie" pojawili się Michał Sławecki oraz Marek Molak, którzy w rozmowie z prowadzącymi wspominali Kołaczkowską.
Krystyna Sokołowska i Robert Stockinger porozmawiali z kontratenorem Michałem Sławeckim oraz aktorem Markiem Molakiem. Śpiewak operowy podkreślił, że sytuacja jest dla niego niezwykle trudna - przyjaźnił się z Kołaczkowską. - To była piękna, mądra i normalna osoba - zaznaczył. Sławecki wyjawił, że artystka nie odmawiała pomocy innym. Przyznał też, że Kołaczkowska zawsze w stu procentach angażowała się w swoją pracę.
Następnie wspomniał o tym, jaka artystka kabaretowa była prywatnie. - Asia była bardzo wstydliwa. Była skromna - zaczął kontratenor, ale nie krył poruszenia. Jego głos się łamał. Ledwo powstrzymał łzy. - Ona była taka ciepła. O wszystko się ciebie pytała. (...) Ona na scenie była piękna, ale w domu jeszcze piękniejsza - opowiadał. - Czujemy wszyscy, jako ludzie, że odszedł po prostu ktoś bardzo bliski - dla nas wszystkich, prywatnie czy zawodowo - zauważył kontratenor.
Marek Molak poznał Kołaczkowską na polu zawodowym, gdy spotkali się podczas występu charytatywnego. - To było fantastyczne, bardzo wartościowe spotkanie - przekazał. - To była niesamowicie utalentowana osoba. Pełna prawdy, ale nie tylko na scenie. Wszędzie, gdzie była, wnosiła za sobą prawdę, przy której każdy czuł się dobrze - mówił aktor. Przyznał, że odejście artystki to ogromna strata dla całej branży. - Ciężko jest cokolwiek powiedzieć w takiej sytuacji - stwierdził. - Widać było, że ona kocha to, co robi - dodał. - W każdym z nas coś posmutniało - czy ktoś był tylko odbiorcą, przyjacielem, czy spotkał się z panią Kołaczkowską tylko na chwilę - podsumował Molak.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!