Hanna Lis przez lata współpracowała z największymi stacjami telewizyjnymi w kraju. Większość z pewnością doskonale pamięta, jak prowadziła "Panoramę" w TVP2 oraz główne wydanie "Wydarzeń" w Polsacie. Współpracowała również z TVN Style. Dziennikarka zakończyła telewizyjną karierę i obecnie skupia się przede wszystkim na prowadzeniu profilu w mediach społecznościowych, gdzie pokazuje życie zza kulis. Jedna z obserwatorek zarzuciła jej, że pochodzi z "uprzywilejowanej rodziny", a na dodatek pokazuje wyłącznie "cukierkowe" kadry z życia. Hanna Lis nie mogła pozostawić tego bez odpowiedzi.
Obecnie dziennikarka skupia się na dzieleniu pasją do podróży, gotowania, a także chętnie komentuje bieżące wydarzenia. W najnowszym poście Hanna Lis podzieliła się ujęciami z wycieczki. Malownicze kadry z letniej wycieczki w większości spotkały się z ciepłym przyjęciem. Jedna z obserwatorek miała jednak do prezenterki pewne zarzuty. "Pani Hanno, pokazuje Pani fragmenty swojego życia w wersji cukierkowej, a wydaje mi się, że mogłaby Pani opowiadać znacznie ciekawsze historie z uwagi na Pani CV — wychowanie w uprzywilejowanej w czasach komunistycznych rodzinie, wybieranie na partnerów życiowych mężczyzn z przemocowym rysem — to chowanie się za pięknymi okolicznościami przyrody, gotowaniem, ubiorem, kosmetykami, medycyną estetyczną nie buduje prawdziwego wizerunku i obrazu Pani doświadczeń, które mogłyby się okazać przydatne dla innych kobiet" - czytamy w komentarzu pod postem.
Hanna Lis nie pozostawiła tych słów bez odpowiedzi. Postanowiła rozwiać wszelkie wątpliwości. "Nie wychowywałam się w 'uprzywilejowanej w czasach komunistycznych rodzinie'. Byłam dzieckiem językowego geniusza-poligloty (tata znał 23 języki) i wybitnego dziennikarza, który w siermiężnych czasach komuny przynosił tu rozmowy z wybitnymi postaciami światowej kultury, z intelektualistami, z arcyciekawymi ludźmi. Dodam, że jako dziennikarz nigdy nie zajmował się stricte polityką" - podkreśliła. "Za niczym się nie chowam. Gotowanie kocham i się nim dzielę, chyba ku uciesze moich obserwujących. Z medycyny estetycznej korzystam w znikomym stopniu, więc nie ma za bardzo o czym gadać. Co do przemocowców (choć wydaję mi się, że to oni wybierali mnie, a nie odwrotnie) tu akurat ma Pani rację. Przemyślę. Pozdrawiam!" - odpisała dosadnie dziennikarka.
O Ryszardzie Rynkowskim znów zrobiło się głośno. Wszystko przez fakt, że w drodze na festiwal do Opola spowodował kolizję. Okazało się, że prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Głos w sprawie zabrała Hanna Lis i nie gryzła się w język. "Za coś takiego: przepadek samochodu, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i przymusowe leczenie. Bo nikt mnie nie przekona, że ktoś, kto siada za kółko i ma 1,6 promila, nie jest alkoholikiem. Współczuję choroby, ale zero pobłażliwości. Mógł kogoś zabić. Czyjeś dziecko, męża, żonę, siostrę, brata" - grzmiała Hanna Lis na InstaStories. Więcej tutaj: Hanna Lis nie wytrzymała po sytuacji z Rynkowskim. "Nikt mnie nie przekona..."