Mariusz Szyłkowski zmarł 22 czerwca 2025 roku na oddziale intensywnej terapii w Instytucie Hematologii w Warszawie. Muzyk był współzałożycielem zespołu Blue Boys, w którym wraz z bratem udzielał się od 2007 roku. To właśnie Łukasz Szyłkowski poinformował o śmierci wokalisty. "Serce pęka z żalu, z niezrozumienia dlaczego? Już nic nie będzie takie samo. Za wcześnie, bracie stanowczo, za wcześnie" - napisał artysta w poruszającym poście na Facebooku.
Brat zmarłego wyjawił dla portalu disco-polo.info, że na trzy tygodnie przed śmiercią Szyłkowski trafił do szpitala z objawami zapalenia oskrzeli. Bliscy muzyka nie przypuszczali wtedy, że za jego gorszym stanem zdrowia może kryć się coś poważniejszego. Niestety artysta został krótko potem zdiagnozowany z ostrą białaczką. W zaledwie kilka tygodni jego stan pogorszył się, co doprowadziło do niewydolności organizmu i śmierci.
Fani nie mogą uwierzyć w odejście Szyłkowskiego. Pod postem jego brata na Facebooku zaroiło się od komentarzy z kondolencjami. "Bardzo mi przykro Łukaszu... Wyrazy współczucia dla całej rodziny", "Nie mogę w to uwierzyć. Najszczersze wyrazy współczucia" - możemy przeczytać pośród wpisów. Dotychczasowo nie poinformowano o szczegółach dotyczących pogrzebu.
Choć na początku kariery Blue Boys skupiali się na występowanie wraz z coverami piosenek - m.in. podczas festynów, wesele i przyjęć - z czasem zaczęli również tworzyć własne piosenki. Przełomowym utworem dla zespołu okazała się "Kasieńka", której popularność przełożyła się na ogólnopolską rozpoznawalność. Piosenka trafiła nawet na składankę "Mega Jump - Niezapomniane prywatki". Wkrótce potem także kolejne utwory Blue Boys podbiły listy przebojów disco polo. W 2016 roku ukazała się piosenka "Nie licz maleńka", który także podbił serca fanów, a w 2021 roku zespół wypuścił również hit "Narysuję nam świat". Dorobek artystyczny Szyłkowskiego na dobre więc zapisał się na kartach historii disco polo.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!