13 czerwca Sandra Hajduk-Popińska podzieliła się z obserwatorami przykrą historią. Zgłosiła sprawę do odpowiednich służb. "Nie - droga X. Dostałaś już zapewne list od prokuratury o przesłaniu do sądu aktu oskarżenia przeciwko tobie. Możliwe, że resztkami swojego człowieczeństwa odczuwasz teraz stres. Uwierz - to uczucie to zaledwie promil tego co czułam ja, kiedy czytałam szczegółowo opisane morderstwo, gwałt i inne akty przemocy, które obiecywała mi treść maila wysłanego z twojej skrzynki, bo choć bardzo chciałaś być w nim Karoliną, policja sprawdziła - jesteś kimś innym" - pisała na swoim instagramowym profilu. Teraz opowiedziała o całej sytuacji w śniadaniówce.
Sandra Hajduk-Popińska ze szczegółami opisała przykrą sytuację w "Dzień dobry TVN". - Moja historia nie do końca jest historią stalkingu jako takiego, bo to nie było uporczywe nękanie przez dłuższy czas, to był jednorazowo wysłany, bardzo brutalny e-mail. Ja nawet nie wysłałam wam go, żebyście się zapoznali, bo jest tak obrzydliwy, napisany takim agresywnym językiem, tam padają groźby śmierci, gwałtu, ze szczegółami: gdzie mieszkam, gdzie ta osoba mnie znajdzie, dokąd mnie wywiezie - zaczęła.
Hajduk-Popińska nie czekała i zgłosiła incydent na policję. Była przestraszona, dlatego gdy wychodziła z pracy, towarzyszyli jej ochroniarze. - W momencie, kiedy ja dostałam tego maila, ja od razu poszłam na policję. (...) Ja przez dwa tygodnie wychodziłam z budynku z ochroną, bo realnie bałam się tego, że ta osoba (...) może zrobić mi krzywdę - powiedziała.
W dalszej części rozmowy prezenterka wyjawiła, że poznała tożsamość kobiety, która napisała do niej wiadomość z groźbami. - Dwa tygodnie temu dostałam list z prokuratury z informacją o tym, że wysłano względem tej osoby, jak się okazuje, kobiety, akt oskarżenia. Co ciekawe, ona przedstawiała się w mailu jako kobieta pod innym imieniem. Okazało się, że to jest kobieta, która nazywa się inaczej. (...) Ja wciąż chcę wierzyć, że to nie była ona. (...) Jest mi trudno uwierzyć w to, że ktoś takie rzeczy może napisać drugiej osobie - mówiła. Sandra Hajduk-Popińska zaznaczyła, że nie odezwała się do autorki wiadomości. - Starałam się nie kontaktować, zresztą ta kobieta ma na tyle popularne nazwisko, że próba wyszukania jej gdziekolwiek w mediach społecznościowych to jak igła w stogu siana - dodała.