• Link został skopiowany

Rozenek puściły nerwy. Zirytowana odpowiada na tłumaczenia UOKiK

O Małgorzacie Rozenek-Majdan po raz kolejny zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą decyzji UOKiK, z którą stanowczo nie zgadza się celebrytka. Złożyła kolejne wyjaśnienia.
Małgorzata Rozenek-Majdan
Kapif

3 marca, w poniedziałek, prezes UOKiK Tomasz Chróstny ogłosił, że Filip Chajzer, Doda i Małgorzata Rozenek-Majdan zostali ukarani za nieprawidłowe oznaczanie treści reklamowych na Instagramie. Najwyższą karę otrzymała Rozenek-Majdan, która musi zapłacić ponad 220 tysięcy złotych. Ta nie zgadza się z decyzją urzędu. Na InstaStories celebrytki pojawiły się nowe wyjaśnienia w sprawie. 

Zobacz wideo Radosław Majdan staje w obronie żony, że zrobiła coś z twarzą. "Wygląda świetnie!" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl] Wybierz serwis

Małgorzata Rozenek-Majdan nie daje za wygraną. "Ustawa była pisana w zupełnie innej rzeczywistości"

Małgorzata Rozenek-Majdan nie była zadowolona z decyzji o nałożeniu kary i za pośrednictwem swojego prawnika Macieja Ślusarka złożyła oświadczenie. Celebrytka zapowiedziała, że będzie się odwoływać i nie zgadza się z karą. Na jej słowa odpowiedziała rzeczniczka prasowa UOKiK, Małgorzata Cieloch i odniosła się do złożonych przez Ślusarka argumentów. - Przypominamy, że "Rekomendacje Prezesa UOKiK dot. oznaczania treści reklamowych przez influencerów w mediach społecznościowych" wydane w 2022 r. mają ułatwić przestrzeganie obowiązującego prawa. Nie oznacza to, że wcześniej można było nie oznaczać przekazów reklamowych. Kwestionujemy praktyki wprowadzające w błąd na podstawie przepisów obowiązujących od 2007 roku - przekazała Cieloch w rozmowie z Pudelkiem

Małgorzata Rozenek-Majdan postanowiła po raz kolejny odpowiedzieć na zarzuty, już nie za pośrednictwem prawnika, ale na InstaStories. W swoich wypowiedziach konsekwentnie twierdzi, że ma rację, podkreślając, że pierwotna ustawa, na podstawie której nałożono na nią karę, została stworzona na długo przed pojawieniem się pojęcia "influencerstwo".

"Wczoraj rzeczniczka prasowa UOKiK pani Małgorzata Cieloch w rozmowie z redakcją Pudelka opowiedziała, że UOKiK może sprawdzać działania twórców już od 2007 roku (w moim przypadku od 2016 roku), mimo że rekomendacje dotyczące oznaczania współprac powstały dopiero w 2022 roku. Zdaniem urzędu podstawą prawną jest Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 roku. Tymczasem Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 roku powstała w czasach, kiedy pojęcie "influencer" w marketingu w ogóle nie istniało. Nie odnosiła się do twórców internetowych, nie regulowała kwestii oznaczania współprac i nie odpowiadała na pytania, które dziś są kluczowe. Była pisana w zupełnie innej rzeczywistości - przed erą mediów społecznościowych, przed erą influencerów, przed powstaniem rynku, który obecnie jest jednym z filarów reklamy i gospodarki cyfrowej" - czytamy na InstaStories Rozenek-Majdan. 

Małgorzata Rozenek-Majdan tłumaczy się ze sprawy z UOKiK. "Zawsze zależało mi na transparentności"

W dalszej części wypowiedzi Rozenek-Majdan stwierdziła, że "nie powinno być tak, że obywatele są karani za nieprzestrzeganie niejednoznacznych przepisów". Zapowiedziała także, że "o tym, czy ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 roku jest właściwym punktem odniesienia w kontekście pracy influencerów, rozstrzygnie niezawisły sąd". Na koniec dodała, że zawsze zależało jej na egzekwowaniu praw. "Ze swojej strony mogą powiedzieć jedno: zawsze zależało mi na transparentności. Dlatego od momentu, kiedy w 2022 roku pojawiły się rekomendacje UOKiK, stosuję się do nich w swojej pracy" - podsumowała.

Więcej o: