Wybory prezydenckie zbliżają się wielkimi krokami. Kandydaci starają się odwiedzić jak najwięcej miejsc w Polsce. Rafał Trzaskowski 25 lutego odwiedził mieszkańców Błonia pod Warszawą. Podczas spotkania poruszył ważną dla Polaków kwestię bezpieczeństwa. Skomentował sytuację w Ukrainie i wspomniał o wizycie Andrzeja Dudy w USA. Na wystąpieniu pojawiło się sporo osób. W tłumie znalazła się jedna kobieta, która przykuła szczególną uwagę.
Relację na bieżąco śledził minister sportu Sławomir Nitras. To właśnie on zwrócił uwagę na kobietę siedzącą tuż za przemawiającym Trzaskowskim. Była nią mama Roberta Lewandowskiego - Iwona. "Panią w zielonym żakiecie to znam! Ale fajnie" - napisał na portalu X polityk. Widać, że obecność w pierwszym rzędzie bardzo przypadła jej do gustu. Lewandowska uśmiechała się do siedzących obok gości i uważnie przysłuchiwała się temu, co mówi Rafał Trzaskowski. Warto podkreślić, że sam piłkarz raczej unika tematów politycznych. Takich treści nie znajdziemy również na profilu jego żony, choć raz zdarzyło się, że Lewandowska zrobiła mały wyjątek. O co wtedy chodziło?
Trenerka fitness unika tematów związanych z polityką jak ognia. Nic dziwnego, że kiedy dwa lata temu Lewandowska wrzuciła apel do Polaków, jej obserwatorzy byli w szoku. Relacja dotyczyła wyborów parlamentarnych. - Wybory są dla nas, nie dla polityków i raz na cztery lata mamy realny wpływ na to, jak tak naprawdę będzie wyglądać Polska. Kto będzie podejmował decyzje w naszym imieniu i kto będzie tworzył prawo, reprezentował nas na całym świecie. Głosujmy nie dlatego, że musimy, ale dlatego, że możemy. To wielki przywilej. Głosujcie przede wszystkim zgodnie z własnym sumieniem, nie wsłuchując się w obietnice, ale w wasze wartości i przekonania. Rozliczajmy polityków za to, co zrobili, a nie za to, co obiecują - mówiła wtedy, zachęcając jednocześnie wszystkich, by skorzystali ze swojego prawa wyborczego.