Wiele polskich gwiazd narzeka na swoje emerytury. Naprawdę nieliczni nie skarżą się na wysokość świadczenia. Do tego wąskiego grona zaliczają się między innymi Grażyna Wolszczak i Katarzyna Dowbor. Niskie przelewy z ZUS są często spowodowane niepłaceniem składek, na co decyduje się wielu artystów. Niedawno przyznał się do tego także Andrzej Piaseczny. Piosenkarz zapowiada jednak, że nie będzie narzekał na wysokość emerytury.
Andrzej Piaseczny niedawno skończył 54 lata. Piosenkarz na razie jeszcze nie planuje przechodzić na emeryturę, nie oznacza to jednak, że nie myśli o przyszłości. W rozmowie z Pomponikiem przyznał, że choć sam nie płacił składek ZUS, nie rozumie kolegów z branży narzekających na niskie świadczenia. "Zawód, który uprawiamy, ustawowo daje nam możliwość niepłacenia składek ZUS. Ale to jest nasz wybór. Albo je płacimy, albo ich nie płacimy. Jeżeli wybierasz, żeby nie płacić, to nie masz co się spodziewać wtedy emerytury" - powiedział.
Nie jestem specjalnie fanem tych wypowiedzi, które mówią o niskich emeryturach gwiazd
- dodał wokalista.
Piasek zdradził też, że nie musi się martwić o wysokość emerytury, gdyż sam zabezpieczył się na przyszłość. Okazuje się, że piosenkarz nie był rozrzutny i inwestował dużą część zarabianych pieniędzy. "Nie udało mi się roztrwonić nawet części tego, co zarobiłem, więc powiedzmy, że innego rodzaju zabezpieczenia emerytalne posiadam. Może nie mam tylu mieszkań, co Donatan, ale coś tam jest. Jestem rozsądny finansowo, naprawdę" - wyjawił Pomponikowi. We wspomnianym wywiadzie artysta uchylił też rąbka tajemnicy na temat swojego życia prywatnego. Wokalista od lat jest w szczęśliwym związku, jednak nie pokazuje się ze swoim partnerem publicznie. Okazało się, że nie była to jego decyzja. "To nie ja tak wybrałem. Poza tym ten wybór należy do każdego z nas. I również do mojego przyjaciela, więc to nie jest ukrywanie, uwierz mi" - ujawnił Andrzej Piaseczny.