Blanka Lipińska słynie z ciętego języka, co udowodniła i tym razem. Dała jasno do zrozumienia, co sądzi o przestępstwie, w którym posłużono się wizerunkiem gwiazdora Hollywood. 53-letnia Francuzka przelała oszustom ponad 800 tysięcy euro na rzekome leczenie nowotworu. Chorym miał być Brad Pitt, co oczywiście okazało się fikcją. W działaniu grupy przestępców nie zabrakło wysyłania fikcyjnych zdjęć aktora, który miał przebywać w szpitalu. Budowanie fałszywej relacji z kobietą trwało miesiącami. Autorka "365 dni" przeciera oczy ze zdumienia.
Francuzka romansowała i "pomagała Pittowi" przez dobre pół roku. Aktor miał nie mieć środków na kosztowną operację, ponieważ jego oszczędności zostały przeznaczone na rzecz rozwodu z Angeliną Jolie... Złodzieje dopięli swego za pomocą sztucznej inteligencji. Mimo korzystania z nowoczesnych narzędzi, ich oszukane zdjęcia nie były perfekcyjne, co nie uległo uwadze Lipińskiej. Autorka bestsellerów jest zaskoczona skutecznością oszustwa. Nie spodziewała się, że można tak ślepo zaufać. "Ja nie za bardzo mogę uwierzyć, że ktokolwiek na świecie jest aż tak głupi. Już abstrahuję od historii, że mama szuka dziewczyny dla międzynarodowej gwiazdy, ale że ktoś może się nabrać na zdjęcia przerobiono w PS przez siedmiolatka, to trzeba być ślepym" - napisała na Instagramie. " A jeszcze, żeby z tą historią do mediów pójść i publicznie przyznać się do swojej głupoty, to wręcz niewiarygodne. Drogie Panie/Dziewczyny/Kobiety używajcie rozumu" - zaapelowała. Co sądzicie?
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Brad Pitt ostatnio nie ma najlepszego czasu. Teraz przerywa milczenie
Fałszywe zdjęcia aktora trafiły do niego. Po zapoznaniu się ze sprawą, wydał oświadczenie poprzez swojego rzecznika. "To okropne, że oszuści wykorzystują silną więź fanów z celebrytami. Ale jest to ważne przypomnienie, aby nie odpowiadać na niechciane internetowe wiadomości, zwłaszcza od aktorów, którzy nie są obecni w mediach społecznościowych" - mogliśmy przeczytać w Entertainment Weekly.