• Link został skopiowany

Dojmujące wyznanie żony Tomasza Jakubiaka. Jej słowa wyciskają łzy

Tomasz Jakubiak zmaga się z rzadkim nowotworem. O zdrowotnych problemach kucharza opowiedziała jego żona. Poruszająca wypowiedź.
Poruszające wyznanie żony Tomasza Jakubiaka. Te słowa łamią serce
Fot. dziendobry.tvn.pl

Pod koniec września Tomasz Jakubiak poinformował, że choruje na rzadki nowotwór. Co jakiś czas w mediach społecznościowych pojawiają się nowe wieści dotyczące leczenia kucharza, które przekazuje osobiście. Obecnie Jakubiak przebywa w Izraelu, licząc na to, że w końcu uda mu się zwalczyć chorobę. O problemach związanych ze zdrowiem kucharza opowiedziała jego żona. Zdobyła się na poruszające słowa. 

Zobacz wideo Tomasz Jakubiak wylatuje na leczenie do Izraela. "Będziemy wykopywać dziada..."

Żona Tomasza Jakubiaka szczerze o jego chorobie. Poruszające słowa

Tomasz Jakubiak nie ukrywa, że obecnie przechodzi trudny czas. Choroba wyniszcza jego organizm, ale nie ma zamiaru się poddać. Informuje fanów o etapach leczenia. Największym oparciem dla kucharza jest jego żona, Anastazja. Para doczekała się syna. Kobieta opowiedziała o tym, jak wygląda ich codzienność. Wspomniała o bólu i wysiłku. 

Przez ostatnie dwa tygodnie no to mocno jest tak sobie. Duże napady bólu już ma, szybciej się męczy, mniej sprawny mobilnie. Każda rzecz jest dla niego dużym wysiłkiem, łącznie z myciem się już, no jest trudno

- mówiła w rozmowie z reporterką "Dzień dobry TVN" Anastazja Jakubiak. - Musi mieć co cztery godziny podawane zastrzyki przeciwbólowe. Oprócz tego ma plastry przeciwbólowe. Naprzemiennie jeszcze też kroplówki z lekami przeciwbólowymi dostaje. Cały czas jest zatrzymywanie tego, żeby po prostu nie cierpiał z powodu bólu - dodała

PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Beata Kozidrak miała trafić do szpitala. Kukulska i Kayah zabrały głos ze sceny

Tomasz Jakubiak o pożegnaniu z rodziną

W tej samej rozmowie Tomasz Jakubiak wspomniał o tym, jak bardzo podupadał na zdrowiu. Przyznał, że schudł 35 kilogramów i z początku wstydził się swojego ciała. - Nie ma się czego wstydzić - zaznaczył. Wspomniał o tym, jak przebywał w szpitalu, gdzie toczyła się walka o jego życie. - W zeszłym tygodniu, gdy walczyłem o życie w szpitalu, gdy rodzina się ze mną już trzy razy żegnała, bo leżałem już na podłodze i już było bardzo źle... miałem ciśnienie 30, czy tam 20, to wszystko spadało i leciało na pysk. Miałem drgawki, nikt nie wiedział, co ze mną zrobić (...) Stwierdziłem już, że nie ma w tym żadnego wstydu - opowiedział. 

Więcej o: