Wojciech Mann nie narzeka na nudę. Większość jego uwagi w ostatnim czasie pochłaniały prace nad autobiografią pt. "Echo". To właśnie przy okazji jej promocji dziennikarz pojawił się w studiu "Dzień dobry TVN". Książka nie była jedynym tematem rozmów. Kiedy Dorota Wellman zapytała Manna o opinię na temat sytuacji w kraju, ten nie gryzł się w język.
Mann na bieżąco śledzi wydarzenia w Polsce. Jest dobrze zorientowany i ma własne zdanie na temat tego, co obecnie dzieje się w kraju. - Przechodzimy bardzo poważne bóle poporodowe, od tylu lat... Zresztą cała Europa przechodzi jakieś drgawki populistyczno-prawicowe. To jest bardzo groźne - tłumaczył. Dziennikarz wyznał, że pomimo problemów, z którymi zmaga się nasz kraj, nigdy nie myślał o tym, by go opuścić. -Chwilami się czuję bardzo niewygodnie, ale natychmiast przychodzi do mnie taka bezdyskusyjna refleksja, że to jest mój kraj. I to brzmi strasznie patetycznie, ale tu jestem w domu - mówił. Dorotę Wellman ciekawiło również, co Mann sądzi na temat osób, które 11 listopada wychodzą na ulice Warszawy i dewastują miasto. - Do furii doprowadza mnie bezmyślność ludzi, którzy dają upust... Nie wiem, czemu. Jakimś swoim kompleksom? Frustracjom? Nienawiści do innych? - grzmiał.
Syn Manna, podobnie jak jego ojciec, pracuje w Radiu Nowy Świat. "Być może popełniam ten błąd, że bardziej lubię z nim pracować niż z innymi. (...) Potrafię być samodzielny, ale akurat mam dobrą komunikację z synem, nawet gdy się spieramy" - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską. Z kolei w wywiadzie z "Tygodnikiem Powszechnym" Mann zdradził, że jest jedna rzecz, która w relacji z synem wyjątkowo go denerwuje. - Marcin skrzętnie ukrywa to, że jestem dla niego autorytetem. Bywam tym załamany (...) Przecież są dziedziny, gdzie ja się ewidentnie do czegoś przydaję z moim doświadczeniem i wiedzą, ale to nie ma znaczenia dla mojego syna - wyznał. ZOBACZ TEŻ: W OFF Radiu Kraków dziennikarzy zastąpiono sztuczną inteligencją. Korwin Piotrowska i Mann zabrali głos. Mocne słowa