Manuela Gretkowska to uznana pisarka, która ma już na koncie całkiem spory dorobek. Artystka narzeka jednak, że nie przysługują jej żadne świadczenia. Gretkowska podkreśla, że nie przysługuje jej ubezpieczenie, chorobowe czy też pisarska emerytura. Pisarka zdecydowała się na zmianę branży.
Od jakiegoś czasu Manuela Gretkowska pisze felietony na portalu naTemat. W najnowszym wpisie wypowiedziała się w gorzkich słowach w kwestii zawodu pisarki. Podkreśliła, że trzy dekady pracy nie przekładają się na ważne świadczenia. - Nieważne, że od 30 lat, żyjąc z książek płacę podatki. Chociaż wydałam 30 książek, nie przysługuje mi ubezpieczenie, chorobowe ani pisarska emerytura. Za chwilę kończę 60 lat i nie przysługuje mi nic, dla mojego kraju jestem przecież darmozjadem. A wkład w kulturę się nie liczy - napisała Manuela Gretkowska.
Pisarka narzeka, że jej zawód nie jest wystarczająco doceniany. Jej książki są chętnie wypożyczane w bibliotekach, ale przychód z praw autorskich jest marny. W przypadku Gretkowskiej to zaledwie kilkaset złotych w skali roku. Gretkowska podkreśliła, że starcza to jedynie na opłaty za prąd. - Na 25-lecie twórczości jakieś ministerstwo przysłało mi kartę okolicznościową w uznaniu zasług społeczno-kulturalnych - wyznała ironicznie pisarka. Jednocześnie Manuela Gretkowska nie ma zamiaru załamywać rąk. Postanowiła zapisać się na kurs i zdobyć umiejętności glazurnicze. Zdobyła już potrzebne zaświadczenie i planuje założyć razem z koleżanką firmę Kładziemy kulturalnie. - Umiem wykładać kafelkami ściany i podłogi. Kupiłam maszynę do krojenia płytek - podkreśliła pisarka. - Sprawdziłam swoje umiejętności, układając znajomym podłogę w kuchni. Wyszło bezbłędnie. Mistrz, który mnie uczył, byłby zadowolony. Ja jestem dumna, że nie muszę liczyć na polskie państwo dumne z polskiej kultury - dodała Manuela Gretkowska.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!