Jako jedyny Polak wystąpił na otwarciu igrzysk. "Było naprawdę niebezpiecznie"

Jakub Józef Orliński pojawił się na otwarciu igrzysk olimpijskich jako jedyny polski artysta. Śpiewak opowiedział o kulisach przedsięwzięcia. Swój udział trzymał w tajemnicy przez kilka miesięcy.

Jakub Józef Orliński to człowiek wielu talentów. Jest zarówno śpiewakiem operowym, jak i b-boyem - tańczy breakdance. Na dodatek może poszczycić się tym, że jako jedyny Polak wystąpił na otwarciu igrzysk olimpijskich w Paryżu. W rozmowie z portalem Onet Orliński opowiedział o kulisach wydarzenia oraz o tym, jak przygotowywał się do swojego występu.

Zobacz wideo Tak Michał Piróg ocenił otwarcie igrzysk w Paryżu

Jakub Józef Orliński o tym, jak się dostał na otwarcie igrzysk

Jak wyznał śpiewak operowy, fakt, że będzie występował na otwarciu igrzysk olimpijskich, trzymał w sekrecie przez pół roku. Jedyną osobą, która wiedziała o jego udziale, był menadżer. Tuż przed występem wyjawił też prawdę swojej ukochanej. - Naprawdę nie mogłem się tym dzielić. Machina igrzysk jest naprawdę potężna. Wszystko trzymane jest w takim sekrecie, że ja, będąc częścią show, nie miałem pojęcia, że w Paryżu będzie Lady Gaga. Nie wiedziałem nawet, co się będzie działo po moim segmencie - wyznał.

Pomysł, by wystąpić na takim wydarzeniu, wyszedł z jego inicjatywy. Orliński powiedział to swojemu menadżerowi. - Pomóż mi skontaktować się z kimkolwiek, by móc zrobić coś dookoła. Jakiś towarzyszący performance czy show, cokolwiek wiążącego się z tym, że breaking stanie się częścią tych igrzysk - stwierdził. Breakdance jako dyscyplina sportu zadebiutuje na tegorocznych igrzyskach. Jak opowiedział Onetowi, dwa miesiące zajęło, by skontaktować się z odpowiednimi osobami. 

To była walka. Walka o jakikolwiek kontakt. Setki wysłanych maili. Sam pisałem na Instagramie do wielu ludzi, którzy, jak mi się wydawało, mogliby coś tu pomóc. I w końcu się udało

- ujawnił. 

Jakub Józef Orliński o tym, jak wyglądał od kuchni jego występ na otwarciu igrzysk olimpijskich. Taki dostał pseudonim 

Śpiewak opowiedział także, jak otwarcie wyglądało to zza kulis. - Każda część ceremonii była koordynowana przez odrębny zarząd. Całość spinał oczywiście Thomas Jolly, reżyser i dyrektor artystyczny ceremonii otwarcia, oraz główna choreografka Maud Le Pladec i dyrektor muzyczny, Victor Le Masne - powiedział portalowi Onet. Nazwisko artysty do samego końca było utrzymywane w tajemnicy. Nawet podczas prób je ukrywano. Cały ten czas funkcjonował pod pseudonimem "Pavarotti". - Jak przyjechałem na początku lipca do Paryża na próby, na lotnisku stał i czekał pan z taką wielką kartką z napisem: "Monsieur Pavarotti". I tak przechodzę, uśmiecham się i myślę sobie: jejku, to Pavarotti nadal żyje? (...) Dopiero później przeczytałem wiadomość od menadżera, żebym się przypadkiem nie zdziwił, bo mam ksywkę Pavarotti - wyznał Orliński. 

Orliński zauważył, że każdy aspekt wydarzenia był zaplanowany. - Każdy szczegół miał swoją rację bytu, był przemyślany i uargumentowany. Wszystko miało swój powód. (...) Każdy występ musiał być odpowiednią częścią całości - opowiedział. Zaznaczył również, że od początku wiedział, że utwór, który wykona, będzie w języku francuskim. - Zaśpiewałem ostatecznie "Viens, Hymen", część znanego widowiska operowo-baletowego "Les Indes galantes", dzieła Jeana-Philippe'a Rameau, słynnego kompozytora francuskiego baroku. (...) To, co było widoczne na ceremonii, to dosłownie może z 1/10 tego, co przygotowaliśmy - powiedział Onetowi. Okazało się, że wszystkiemu winna była niesprzyjająca pogoda. 

Nasz segment był w zasadzie 22-minutową choreografią sportów ekstremalnych. Od gimnastyki, przez long boardy, po freestyle BMX, i to zarówno na płaskiej platformie, jak i z saltami w powietrzu z jednej platformy na drugą. Byli breakerzy na trzech różnych platformach. Ja na platformie wraz z trzema innymi tancerzami i czterema gośćmi od BMX-u. Słowem: naprawdę się tam działo. I na otwarciu miał być kosmos. Finalnie nie działo się prawie nic

- opowiedział Orliński. Ujęcia z jego występu znajdziecie w naszej galerii na górze strony. 

Niestety, deszczowa pogoda pokrzyżowała wiele planów, przez co przygotowane występy nie mogły odbyć się tak, jak je zaplanowano. Artysta podkreślił, że przygotowania do otwarcia igrzysk trwało miesiącami, a ostatecznie tyle godzin treningów poszło na marne

Ślizgawica taka, że momentami było naprawdę niebezpiecznie. Na słuchawkach i głośnikach dostawaliśmy cały czas komunikat, by 'robić tylko to, z czym czujemy się bezpiecznie'. A przypomnę, że byliśmy na platformach, więc w razie wypadku zespół medyczny nie miałby szybkiego dojścia

- mówił jedyny Polak, który wystąpił w Paryżu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.