Anna Jantar 14 marca 1980 roku leciała samolotem Ił-62 "Kopernik" z Nowego Jorku. W walizce miała tabun prezentów dla swojej czteroletniej wtedy córki, Natalii Kukulskiej, która dosłownie parę dni wcześniej miała urodziny. Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina czekała na nią rodzina, łącznie z dzieckiem. Niestety, nie było im dane już nigdy później się zobaczyć.
Samolot zbliżając się do Okęcia rozbił się. Na miejscu zginęło 77 pasażerów i dziesięciu członków załogi. Mała Natalia nie wiedziała co się dzieje. Na miejscu był chaos i panika.
Wtedy na lotnisku, tuż po katastrofie, w tym zamieszaniu, wśród płaczących ludzi nie rozumiałam, co się stało. Pamiętam, jak babcia wyrwała mi z rąk bukiet frezji i rzuciła je na ziemię. Pamiętam karetki pogotowia, które reanimowały rodziny, rozlewał się alkohol podawany na uspokojenie
- mówiła kilka lat temu w rozmowie w "Gali", dodając, że szczegóły zna już tylko z opowiadań. Jedną z historii, które usłyszała było to, że ludzie, którzy przybyli na miejsce katastrofy, rozkradali wszystko, co udało im się znaleźć. Zabawki, które Anna Jantar chciała podarować córce również. "Rozkradali to, co zostało po katastrofie" - opowiadała.
Anna Jantar, która w tamtym czasie była jedną z największych gwiazd estrady, miała wiele do zrobienia. Nagrania, festiwale, trasy koncertowe zabierały sporo czasu. Przez to nie zawsze radziła sobie z domowymi obowiązkami. Dla córki jednak była w stanie zrobić wszystko. Pisała do niej listy, wysyłała kartki. "Niedługo wrócę do Ciebie. Bardzo za Tobą tęsknię. Wysyłam Ci ślicznego kotka na karteczce. Nazwij go Puszek, patrz na niego czasami, a ile razy spojrzysz - myśl o mamusi" - pisała na jednej z nich. Dziewięcioletnia Natalia wywołała furorę, gdy pięć lat po katastrofie zaśpiewała piosenkę "Puszek Okruszek", który początkowo miał być jedynie żartem jej taty, Jarosława Kukulskiego. Piosenka jednak przyniosła Natalii ogromną popularność. Media chciały z niej zrobić drugą Annę Jantar. "Ludzie patrzyli na każdy mój krok. Później okazało się, że potrafią być też brutalni. Oprócz sympatii pojawiło się dużo złośliwości dziennikarzy: że mój tata zarabia na mnie pieniądze, że mnie tresuje" - opowiadała po latach.