Omenaa Mensah postanowiła zabrać głos w sprawie zalewających sieć fake newsów na jej temat. Celebrytka opublikowała oświadczenie na Instagramie dzień po tym, jak w podobnym tonie wypowiedział się już jej mąż, Rafał Brzoska. Padły mocne słowa.
Omenaa Mensah opowiedziała obserwatorom o fake newsach, które przeczytała na swój temat. Zapowiedziała też stanowcze działanie w tej sprawie. - Mam kilka ważnych informacji w kontekście tego, co wczoraj do nas doszło, czyli fake newsów na mój temat, z których dowiedziałam się, że jestem aresztowana, łamię prawo, a także jestem rzekomo bita przez swojego męża. Na końcu zostałam uśmiercona. Nie jesteśmy w stanie jako osoby, które tak bardzo angażują się w pomoc innym, w działalność społeczną, godzić się na to, żeby duże koncerny nie reagowały na tak straszliwe naruszenia - powiedziała stanowczo Mensah. Jednocześnie celebrytka postanowiła uspokoić obserwatorów, zapewniając, że nic złego jej nie spotkało. - Chciałam tylko powiedzieć, że czuję się dobrze, wszystko jest u nas okej. Zamierzamy działać w tym temacie i nie pozwolimy na to, żeby ktoś w taki sposób niszczył nasz wizerunek i ciężką pracę setek osób zaangażowanych w naszych fundacjach, bo to jest dla nas szalenie ważne - podkreśliła Mensah.
Omenaa Mensah podkreśliła też, że fake newsy dotykają nie tylko ją i jej biznes, ale także jej rodzinę i najbliższych. - Te informacje są czytane przez młodych ludzi, przez nasze dzieci, przez naszą rodzinę, przez moich rodziców i myślę, że nikt na świecie nie chciałby czytać na swój temat takich bzdur, a zwłaszcza obciążać delikatną psychikę młodych osób. I to jest coś, na co naprawdę my jako dorośli nie możemy pozwolić, bo to jest straszne - dodała Mensah.
Dodajmy, że dzień wcześniej mocne oświadczenie w sprawie wydał Rafał Brzoska. Przedsiębiorca zapowiedział działania wobec koncernu META, właściciela Facebooka i Instagrama, który według Brzoski nie robi nic z fake newsami. - Nie spocznę, dopóki wielki koncern nie zmieni swojego podejścia do krzywdzenia ludzi i współuczestnictwa w szarganiu wizerunku osób publicznych, zasłaniając się swoim wydumanym regulaminem - powiedział Brzoska.