W 2017 roku były partner Dody (która zgadza się na używanie jej pełnego imienia i nazwiska, pseudonimu oraz na to, aby nie zakrywać jej wizerunku) pozwał wokalistkę oraz jej byłego już męża. Sprawa dotyczy rzekomego zlecenia wymuszenia i zastraszania w celu zmiany zeznań przez Emila Haidara. Według byłego partnera Dody, wokalistka i Emil S. mieli go szantażować. 5 marca byli małżonkowie usłyszeli wyroki. "Doda dostała rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 100 tys. zł grzywny. Emil S. dostał dziewięć miesięcy bezwzględnego więzienia, półtora roku prac społecznych i 100 tys. zł grzywny na skarb państwa" - relacjonował wówczas "Fakt", powołując się na słowa prawnika Haidara.
Wyrok nie jest prawomocny, a menadżerka Dody zapowiadała, że planowana jest apelacja. "Oczywiście, że będziemy się odwoływać, zwłaszcza że kulisy całej tej historii opisał dziennikarz śledczy, opierając się głównie na niezaprzeczalnych dowodach" - mówiła w rozmowie z "Faktem". Jak na razie nie jest to możliwe. Dlaczego? Jak przekazał tabloidowi prawnik Emila Haidara Jerzy Jurek, do sądu został złożony wniosek o uzasadnienie wyroku. "Domagaliśmy się surowszych kar niż te, które sąd wymierzył pani Rabczewskiej i panu S. Obecnie złożyliśmy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku, do tej pory nie poznaliśmy pisemnych argumentów, które skłoniły sąd do takiego rozstrzygnięcia, odnośnie do wysokości kar" - przekazał. Niewykluczone, że będzie ubiegał się o wyższą karę.
Po otrzymaniu uzasadnienia będziemy je analizować i zdecydujemy, czy będziemy zaskarżać wyrok, domagając się surowszych kar. Wyrok był ponad miesiąc temu, myślę, że ze względu na rozmiar tej sprawy, będziemy czekać do połowy maja, a może nawet do końca maja
- podsumował prawnik.
Prawnik Emila Haidara tuż po ogłoszeniu wyroku zapowiadał już, że sprawa prawdopodobnie nie została zakończona. Chociaż, jak mówił "Faktowi", są zadowoleni z wygranej, uważają, że kara jest zbyt niska. "Sprawa toczyła się w sprawie zlecenia wymuszenia i zastraszenia w celu zmiany zeznań przez mojego klienta Emila Haidara. Dziś zapadł wyrok, przyjmujemy go z satysfakcją. W naszej ocenie kara jest dla zleceniodawców trochę łagodna, więc rozważamy apelację" - mówił wówczas Jerzy Jurek.