Niedawno Katarzyna Warnke mówiła nam, że nie podobają się jej prace nad filmami o osobach, które ciągle żyją. Aktorka nie jest więc zwolenniczką produkcji o Maryli Rodowicz, o którą ją zapytaliśmy.. - Etycznie to jest wątpliwe robić filmy o osobach, które żyją. Jak dowiedziałam się, że Tarantino robi film o tej sytuacji Polańskiego i Sharon Tate, to mi się to nie spodobało. Tamta sytuacja była tragiczna i trudno ją porównywać z jakąkolwiek inną. Ale kiedy jakiś człowiek żyje, to jest to bardzo delikatne i nie powinno się robić filmów, bo ta historia się jeszcze nie zakończyła - stwierdziła w rozmowie z Plotkiem. Legenda polskiej sceny muzycznej nie zgadza się z takim podejściem i mówi nam teraz dlaczego.
Ostatnio temat filmu o Maryli Rodowicz przycichł, co nie oznacza, że został odłożony na półkę. - Mam na dniach spotkanie w sprawie filmu. Prace ciągle trwają. Wiem, że fani nie mogą się doczekać, ja też - uspokoiła nas Maryla Rodowicz. Odniosła się też do opinii Katarzyny Warnke, dla której jest za wcześnie na fabularne dzieło o piosenkarce. Nie zgadza się z nią.
Jakie za wcześnie? Swoje przeżyłam, a najlepiej czerpać z pierwszej ręki. Nikt nie zna tak mojego życia, jak ja sama, więc mogę wiele rzeczy dopowiedzieć i dopilnować, by wszystko było jak najbardziej wierne prawdzie. Jestem najlepszą osobą do koordynowania prac. Zobaczymy, czy wszystko wypali, bo rozmowy się ciągną już długo, ale jest to na dobrej drodze. Na razie są rozmowy dotyczące pracy producenta. Wybór aktorki to za wcześnie. Później będzie scenariusz, a dopiero dalej poszukiwanie filmowej Maryli
- powiedziała Rodowicz Plotkowi.
Pod koniec 2023 roku Maryla Rodowicz chwaliła się, że udało się jej w ostatnich miesiącach zrzucić aż 20 kilogramów. Jak to zrobiła? Lepsza forma (dzięki której nie męczy się na scenie) i nowa sylwetka, bardzo ją zadowalają. - Jestem na diecie pudełkowej. Odmawiam sobie dobrych rzeczy, ale nie masła. O to możecie być spokojni. Nigdzie się nie wybieram, a brak masła to chyba by oznaczało to, że mnie nie ma. Z tego nie zamierzam rezygnować. Od fanów swego czasu poszła fama, że lubię również ptasie mleczko i ciągle je od nich dostaję po koncertach. Jak potem tego nie jeść? No nie da się - powiedziała Plotkowi i zdradziła swoje kulinarne grzeszki. - Na szczęście mam luz. Jak mi coś na diecie pudełkowej nie smakuje - a często to się dzieje - to sobie dogadzam. Idę do sklepu wtedy, kupuję sobie chociaż bagietkę chrupiącą... Albo dzwonię do syna, który mnie na pocieszenie zabiera do dobrych knajp na obiad. Gdyby nie to, chudłabym jeszcze szybciej - śmiała się piosenkarka.