Maryla Rodowicz nie jest zachwycona, że musi liczyć kalorie, ale jednak efekty diety ją cieszą. Pod koniec 2023 roku gwiazda chwaliła się, że udało się jej zrzucić aż 20 zbędnych - w jej ocenie - kilogramów. Jak to osiągnęła? W rozmowie z Plotkiem artystka uchyliła rąbka tajemnicy. Nie było to łatwe i wymagało od niej nie lada poświęcenia. Według niej, gdyby w międzyczasie nie grzeszyła i nie pozwalała sobie na kulinarne grzeszki, efekty jej odchudzania byłyby jeszcze lepsze. Jak teraz dba o siebie?
Był czas, w którym Maryla Rodowicz grała w tenisa aż pięć razy w tygodniu po trzy godziny. Operacja kolana z 2022 roku wykluczyła ją jednak na dobre ze sportu, nad czym ubolewa do dziś, bo sesja z rakietą zawsze na nią dobrze wpływała. - Ciągle nie wróciłem do tenisa po kontuzji, ale codziennie patrzę na rakietę tenisową, którą mam w sypialni i widzę ją z łóżka. Mój trener Gabryś niestety w międzyczasie zmienił klub, ale często o nim myślę. Uwielbiałam go, mieliśmy super porozumienie. Jak miałam trening wykupiony na dwie godziny, to z godzinę gadaliśmy. Mam nadzieję, że w tym roku uda się wrócić na kort. Jak nie tak jak kiedyś, to bardziej lekko, ale jednak - mówi nam. Póki co, by być w dobrej formie, gdy nie mogła ćwiczyć, zaczęła ratować się dietą. Jest jednak jeden produkt, który nigdy nie zniknie z jej jadłospisu.
Jestem na diecie pudełkowej. Odmawiam sobie dobrych rzeczy, ale nie masła. O to możecie być spokojni. Nigdzie się nie wybieram, a brak masła to chyba by oznaczało to, że mnie nie ma. Z tego nie zamierzam rezygnować. Od fanów swego czasu poszła fama, że lubię również ptasie mleczko i ciągle je od nich dostaję po koncertach. Jak potem tego nie jeść? No nie da się. Na szczęście mam luz. Jak mi coś na diecie pudełkowej nie smakuje - a często to się dzieje - to sobie dogadzam. Idę do sklepu wtedy, kupuję sobie chociaż bagietkę chrupiącą... Albo dzwonię do syna, który mnie na pocieszenie zabiera do dobrych knajp na obiad. Gdyby nie to, chudłabym jeszcze szybciej - wyznała Plotkowi piosenkarka.
Swego czasu masło, które uwielbia Maryla, stało się kością niezgody pomiędzy nią, a byłym mężem. Było to niedługo przed tym, jak wyprowadził się do innej kobiety i zdecydował się na rozwód. Ponoć bał się, że dania gwiazdy go utuczą. - Mąż stał się podejrzliwy. Uważał, że wszędzie celowo dodaję masło, a już wtedy zaczął obsesyjnie dbać o linię - mówiła w "Fakcie". Biznesmen coraz częściej zaczął wtedy jadać w mieście. Jak wspominali znajomi gwiazdy, piosenkarka chciała walczyć o swój związek i pewnego razu przygotowywała specjalnie dla męża przez kilka dni kaczkę po pekińsku. - Andrzej odmówił jej zjedzenia - mówiła osoba z otoczenia artystki.