14 lutego 2024 roku w wieku 76 lat zmarł Witold Olejarz. Mężczyzna przez wiele lat pracował jako dyrektor Teatru Rampa na Targówku. Informacja o jego śmierci została przekazana na oficjalnym profilu instytucji w mediach społecznościowych. We wpisie opisano pracę i zasługi Witolda Olejarza w Teatrze Rampa. Przyczyna śmierci nie została upubliczniona.
Informacja o śmierci Witolda Olejarza została opublikowana na facebookowym profilu Teatru Rampa. Pożegnali go współpracownicy. "Z głębokim smutkiem i żalem zawiadamiamy, że w dniu 14 lutego 2024 roku, w wieku 76 lat, odszedł Witold Olejarz, wieloletni dyrektor naczelny Teatru Rampa na Targówku. Stanowisko dyrektora naszego teatru piastował przez 23 lata (1998-2021)" - czytamy. We wpisie wspomniano także jego zasługi. "Za kadencji dyrektora wystawiono setki interesujących, wartościowych tytułów - dramatycznych i muzycznych, dla dorosłych i dla dzieci. Przyjął do Rampy zespół aktorski z likwidowanego Teatru Nowego. Z jego inicjatywy powstała i rozwinęła swoją szeroką aktywność Galeria Sztuki Rampa" - dodano.
W poście znalazła się także informacja na temat poprzedniego miejsca pracy Witolda Olejarza oraz nagród, które otrzymał. "Wcześniej był wieloletnim dyrektorem zarządzającym Teatrem Nowym w Warszawie. Działacz kultury, pracownik Stołecznej Estrady i Biura Kultury i Sztuki Urzędu m.st. Warszawy. Uhonorowany za całokształt pracy na rzecz kultury polskiej Złotym Krzyżem Zasługi, a za zasługi dla województwa mazowieckiego - medalem Pro Masovia" - czytamy. Pod postem podpisała się cała dyrekcja oraz zespół Teatru Rampa.
Pod postem z informacją o śmierci Witolda Olejarza pojawiło się dużo komentarzy od internautów. "Pozostanie w mojej pamięci jako ciepły i dobry człowiek, otwarty na pomoc innym ludziom", "Wspaniały człowiek oddany kulturze, sztuce i kochający ludzi. Wielki żal", "To był niewątpliwie człowiek z wizją, którą potrafił realizować", "Tyle dobrych wspomnień, tyle dobrych chwil. Teatr płacze deszczem łez" - czytamy. ZOBACZ TEŻ: Andrzej Nejman odchodzi z Teatru Kwadrat. "Dla mnie nie ma już w nim miejsca"