• Link został skopiowany

Jakie wykształcenie ma Krzysztof Stanowski? Możecie się zdziwić

Krzysztof Stanowski jest jednym z najbardziej znanych dziennikarzy w Polsce. Jak się jednak okazuje, wcale nie ma wykształcenia w zawodzie.
Nie uwierzycie w to. Takie wykształcenie ma Krzysztof Stanowski
Stanowski z wykształcenia nie jest dziennikarzem fot. kapif

Krzysztof Stanowski jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy w Polsce. Choć na początku znany był głównie w kręgach sportowych, to gdy wypuścił materiał o Natalii Janoszek (świadczący o, delikatnie mówiąc, podkręceniu przez nią kariery w Bollywood), pojawił się na językach całej Polski.

Zobacz wideo Janoszek o szpilce Stanowskiego. Wspomina o kłamstwie

Krzysztof Stanowski nie potrzebował studiów, by osiągnąć sukces. Takie jest jego wykształcenie

Dziennikarz jest żywym przykładem na to, że studia niekoniecznie muszą gwarantować sukces w branży. On sam nie skończył studiów dziennikarskich. Jego wykształcenie kończy się na IX Liceum Ogólnokształcące im. Klementyny Hoffmanowej w Warszawie. Karierę zaczynał od stażu w "Przeglądzie Sportowym", a potem było już tylko lepiej. Stanowski tworzył m.in. dla "Super Expressu", "Dziennika", redakcji "Futbol" i "Futbolnews". Miał także swój cykl "Stan futbolu" na antenie TVP Sport. Więcej zdjęć Krzysztofa Stanowskiego znajdziecie w naszej galerii na górze strony.

Krzysztof Stanowski zaczął karierę w wieku 14 lat. Wiedział, czego chce

Krzysztof Stanowski karierę rozpoczął niezwykle wcześnie, bo już w wieku 14 lat. To wtedy trafił na staż do "Przeglądu Sportowego". Zaczynał od wywiadów telefonicznych oraz jako korespondent na meczach III ligi. Jak widać, od zawsze wiedział, czego chce, a ciężka praca się opłaciła.

Chciałem być dziennikarzem, więc wprosiłem się do redakcji 'Przeglądu Sportowego'. Na początku robiłem rzeczy, których nikt nie chciał robić. Rysowałem tabelki, liczyłem punkty i starałem się o swoją szansę (...) Pierwsze wrażenie robiłem rzeczywiście nie najlepsze, ale z czasem ludzie się przyzwyczaili. Przez lata robiłem wywiady telefonicznie. Ludzie myśleli pewnie, że mam po prostu śmieszny, cienki głosik. Kiedy chodziłem na mecze III ligi jako korespondent, szef działu piłka nożna dawał mi karteczkę z pieczątką 'Przeglądu' i podpisem: Pan Krzysztof Stanowski to nasz korespondent, prosimy o wpuszczenie go na stadion. Bez tego mogliby pomyśleć, że jakiś dzieciak robi sobie jaja

- wyznał w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl

Więcej o: