Jakub Tolak zyskał popularność dzięki występowaniu w telenoweli Telewizji Polskiej "Klan". Aktor nie chce już sięgać do przeszłości i żyje na swoich zasadach. Od dłuższego czasu jest w podróży, w której towarzyszą mu żona oraz córka. Wielu ma wątpliwości co do takie trybu życia, szczególnie, że córeczka ma dopiero półtora roku.
Mężczyzna porzucił aktorstwo, po tym jak po 11 latach odszedł z serialu "Klan". W 2021 roku poślubił Zofię Samsel. I to właśnie z żoną rozpoczął swoją przygodę z vanem, w którym razem zamieszkali. W ten sposób postanowili podróżować i zwiedzać. Swoje wycieczki relacjonują na Instagramie. Jak wyznali, na co dzień wydawali około dziesięciu euro, nie wliczając w to paliwa.
W 2022 roku ich rodzina się powiększyła, gdyż na świecie pojawiła się córeczka Antonina. To jednak nie przeszkodziło im w dalszej ekspansji. Małżeństwo podróżuje teraz z dzieckiem u boku. Ich przerwa trwała pół roku, ze względu na narodziny jedynej pociechy. Później postanowili wrócić do dawnego stylu życia. Nie było jednak tak łatwo. Zofia Samsel wyznała portalowi WP Kobieta:
Dziecko wprowadza swój rytm dobowy. W dłuższe trasy (które teraz oznaczają maksimum dwie godziny drogi) jeździmy zwykle w czasie jej drzemek. (...) Tosia miała duże problemy ze snem, więc pierwsze pół roku w drodze było gehenną, jeśli chodzi o nasze niedospanie.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni tym, że tak małe dziecko na co dzień przebywa w trasie. Martwią się o złe warunki do rozwoju malucha. Tolak zapewnia jednak: "Tosia rozwija się świetnie, ma kontakt z wieloma pięknymi miejscami, doświadcza różnych typów pogody, różnych faktur, obserwuje zwierzęta, rośliny, poznaje wiele osób". Jak dodała żona aktora:
Nie jesteśmy wariatami, którzy własne widzimisię stawiają ponad dobro dziecka. Wręcz przeciwnie, obserwujemy Tosię i jeśli coś będzie na nią źle wpływać, zaczniemy to od razu zmieniać.
Para wyznała także, że są rzeczy, których w podróży bardzo im brakuje. Chodzi przede wszystkim o brak czasu dla siebie, gdy jest się z dzieckiem 24 godziny na dobę. Nie ma opcji, by zorganizowali sobie randkę. Stwierdzili również, że problem bywa też brak bieżącej wody, co dla większości ludzi byłoby niezwykłym dyskomfortem. Przypomnijmy, że para jakiś czas temu na antenie "Dzień dobry TVN" również opowiadała o życiu na siedmiu metrach kwadratowych w kamperze. Wówczas zakochani podkreślali, że nie potrzebują wielu rzeczy do życia. - Pakowanie do kampera było wyzwaniem, ale jesteśmy zwolennikami minimalizmu. Takiego zdrowego oczywiście. Zabraliśmy takie rzeczy, które wydawały nam się potrzebne. Jesteśmy w UE, tu są normalne sklepy, możemy coś dokupić. Ale staramy się ograniczać te przedmioty - mówili na wizji.