Aktor przetestował swoje umiejętności na nowym polu, ale po trzech pojedynkach zrozumiał, że kariery freak fightera raczej robić nie będzie. Ostatni pojedynek na gali Fame MMA Reborn zakończył się dla Sebastiana Fabijańskiego po upływie ok. 13 sekund. Po upadku otrzymał jeszcze dodatkowy cios od Sylwestra Wardęgi i sędziowie postanowili zakończyć ten spektakl. Artysta następnie opuścił oktagon, co spotkało się zarówno z negatywnym odbiorem widzów, jak i jego rywali.
O postawie aktora w ostatnim pojedynku wypowiedział się najpierw Wojciech Gola, włodarz federacji. Zarzucił Fabijańskiemu brak charakteru, kiedy został zapytany o ostatnią walkę artysty w wywiadzie z Mateuszem Kaniowskim. Co z kolei po gali Fame Reborn powiedział rzecznik organizacji Michał Jurczyga? - Zdajemy sobie sprawę, że w przypadku freakowej federacji, jaką jest Fame, sam występ w oktagonie nie zawsze jest najważniejszy - oznajmił na kanale MMA - bądź na bieżąco. - Równie istotna jest jakaś kreacja, zaangażowanie w konferencję jest istotne. Jednak nie może być takiej dysproporcji. Zdarzają się tacy zawodnicy, którzy świetnie walczą, ale nie są charyzmatyczni podczas programów - dodał, nawiązując do Sebastiana Fabijańskiego. Postanowił następnie podsumować jego ostatnie wyczyny.
My, jak również widzowie, traktujemy zachowanie Sebastiana jako kompletne odpuszczenie. (...) Nikt nie oczekiwał, że stanie się zawodowym fighterem albo nadmiernie zaryzykuje swoje zdrowie. Ale ta dysproporcja jest szalona - wyznał ze smutkiem rzecznik.
- Nie będziemy mu proponować kolejnych walk. Ten niedosyt jest ogromny. Jeśli chodzi o wynagrodzenie, to umowa jasno określa. Dział prawny przyjrzy się umowie, ale to nie jest takie proste. Sebastian Fabijański w roli zawodnika to jest już zamknięty rozdział. Może znajdziemy jakąś formułę - oznajmił Michał Jurczyga. Kto wie, może jeszcze zobaczymy aktora występującego w federacji, ale w zupełnie innej roli. Po jego zdjęcia zapraszamy do galerii.