Niezwykle smutna wiadomość o śmierci Zofii Merle obiegła media 13 grudnia. Aktorka ogromną rozpoznawalność zdobyła w latach 70. i 80., grając w filmach i serialach Stanisława Barei "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", "Miś", "Alternatywy 4" czy "Zmiennicy". Popularność Zofii Merle nie słabła jednak z czasem, a jedną z jej najbardziej znanych ról jest postać pani Steni, gospodyni Pawła i Krystyny Lubiczów, z serialu "Klan".
Paweł Stockinger, czyli serialowy Paweł Lubicz, w rozmowie z Plotkiem wspomina, że uwielbiał sceny, w którym Zofia Merle strofowała jego postać. Nie ukrywa, że był jej ogromnym fanem. - Miała niesamowitą energię, dowcip. Siły więcej niż kilka osób razem wziętych! Była bezpośrednia, ale to się lubiło. Kochało! No i niezwykle koleżeńska. Klasa, której wielu ludziom dziś brakuje. Ze Stasiem Tymem robiła słynne przyjęcia u siebie w domu. Ja nigdy nie miałem szczęścia chociaż w jednym z nich uczestniczyć, ale o tym w środowisku aktorskim krążą legendy - mówi aktor.
W przypadku takiej cudownej osoby tym większa strata, że jej z nami nie ma. Jej wiek nie wytłumaczy tego, że niby słuszny. Wiem, że chorowała i od dawna jej w "Klanie" nie było. Jej śmierć zdarzyła się w niefortunnym czasie. Lada moment mamy święta. Na pewno by się z nich cieszyła. Bardzo mi przykro, że Zosia ich już nie dożyła - mówi dla Plotka Tomasz Stockinger.
Podobną opinię na temat Zofii Merle ma Paulina Holtz, czyli serialowa Agnieszka Lubicz. Jak przyznała, nie widziała aktorki od wielu lat. - Bardzo żałuję. Na pewno zarażała dowcipem i była bardzo pozytywną osobą. Nie raz się z nią śmiałam. Jestem w szoku i trudno mi powiedzieć coś więcej na jej temat - podsumowała aktorka.
Zofia Merle w ostatnich latach życia poważnie chorowała i od 2009 roku przestała pojawiać się na ekranie. Zrobiła jednak wyjątek w 2018 roku i na jedną, krótką scenę powróciła do "Klanu". Tak wspomina aktorkę Marcin Kwaśny, który miał okazję spotkać ją wtedy na planie. - Bardzo ciepła, serdeczna osoba. Nie pokazywała cierpienia mimo choroby. Widziałem ją raz w życiu, w ostatniej jej scenie w "Klanie". I zupełnie, mimo że wiedziałem, że cierpi, nie było tego widać" - mówi Plotkowi Kwaśny.