Tegoroczny "Sylwester Marzeń" Dwójki stoi pod wielkim znakiem zapytania i prawdopodobnie nie odbędzie się w Zakopanem, jak to miało miejsce w ostatnich latach. Wszystko przez oszczędności, których nagle szuka Mateusz Matyszkowicz. Mówi się, że prezes TVP nie chce wydawać na imprezę tyle, co jego poprzednik, Jacek Kurski, bo zdaje sobie sprawę, że nowa władza po zapowiadanych zmianach w telewizji, będzie dokładnie analizowała wszystkie umowy i wyciągała z nich konsekwencje, jeśli dopatrzy się rozrzutności czy nieprawidłowości. Gdy spotkaliśmy Katarzynę Warnkę na premierze filmu "Napoleon", aktorka nie ukrywała, że cieszy się z wyniku wyborów. A "Sylwestra Marzeń" jej zupełnie nie szkoda. W rozmowie z Plotkiem wyznała, że przed TVP czas rozliczeń za ostatnie osiem lat rządów PiS, w których telewizja stała się nachalną tubą propagandową.
Katarzyna Warnke wyznała Plotkowi, że nagłe oszczędności w TVP to pokłosie tego, co działo się tam w ostatnich latach. Jest to według niej nieuniknione. - Już powoli słyszymy o tym, że poprzednia władza będzie musiała się zacząć rozliczać. Myślę, że to będą dramatyczne sytuacje, bo dowiemy się wielu przykrych rzeczy. Te oszczędności w TVP mnie nie dziwią. To, co TVP robiło przez grube miesiące i lata doprowadziło do tego, że właściwie nie mamy publicznej telewizji, tylko mamy jakąś telewizornię na usługach jednej partii. To nie jest w ogóle poważna telewizja - powiedziała Warnke Plotkowi przed kamerą.
Sylwester zbliża się wielkimi krokami, a jak niedawno pisaliśmy, żaden z artystów nie ma jeszcze podpisanej umowy na śpiewanie na "Sylwestrze Marzeń". Według informacji Plotka, z widowiskiem rozstał się nawet jego reżyser - Mikołaj Dobrowolski i coraz więcej osób umywa teraz od produkcji ręce. - Negocjacje przeciągają się w nieskończoność, ich końca nie widać. Wszystko jest w powijakach, co powoduje strach i poważne obawy, co z tego w ogóle wyjdzie - mówił nasz informator z TVP. Doszło nawet w ekipie na Woronicza do najczarniejszych scenariuszy. - Już z tego braku informacji i problemów śmiejemy się, że tegoroczny koncert sylwestrowy skończy się zabawą na parkingu przed gmachem TVP w mocno okrojonym składzie, albo w studiu programu "Jaka to melodia?", bo nic nas już chyba nie zdziwi - opowiadał nam informator z produkcji.