• Link został skopiowany

Na konto Macieja Maleńczuka wszedł komornik? Chodzi o wyrok sprzed dwóch lat

Jak podają media, Maciej Maleńczuk wciąż mierzy się z konsekwencjami wyroku sądowego, który uprawomocnił się w 2021 roku. Muzyk został skazany za uderzenie działacza pro-life.
Maciej Maleńczuk
Maciej Maleńczuk, KAPiF

Maciej Maleńczuk nie krył się ze swoimi poglądami w kwestii polskiego prawa aborcyjnego. Gdy w 2016 roku na rynku w Krakowie pojawiła się antyaborcyjna demonstracja zorganizowana przez Fundację Pro-Prawo do Życia, Maleńczuk miał wyrwać jednemu z jej uczestników plakat, a także uderzyć go w żuchwę. Po tym incydencie mężczyzna, który utrzymywał, że został zaatakowany przez muzyka, pozwał go za naruszenie nietykalności cielesnej.

Zobacz wideo Scheuring-Wielgus o prawach kobiet

Maciej Maleńczuk nie wywiązał się z postanowienia sądu?

Postępowanie w tej sprawie toczyło się przez kilka lat. Wyrok pierwszej instancji zapadł w grudniu 2020 roku, a decyzję sądu podała wówczas obrończyni Macieja Maleńczuka adwokatka Marta Lech w rozmowie z PAP. Jak przekazała, muzyk został uznany za winnego. Skazano go na grzywnę w kwocie sześciu tysięcy złotych, tysiąca złotych zadośćuczynienia na rzecz poszkodowanego, a także pokrycie kosztów sądowych, które poniósł oskarżyciel. Maleńczuk odwołał się od wyroku, ale rok później został on podtrzymany przez sąd apelacyjny.

Od decyzji minęły już dwa lata, a, jak wynika z informacji uzyskanych przez portal salon24.pl, Maleńczuk nadal miał nie wywiązać się w całości z postanowienia sądu. Jak podaje serwis, muzyk miał zapłacić grzywnę, jednak rzekomo nie wywiązał się z obowiązku pokrycia kosztów sądowych, które wynosiły kilka tysięcy złotych. W związku z tym na jego konto 13 listopada miał wejść komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia.

Maciej Maleńczuk
Maciej MaleńczukMaciej Maleńczuk, KAPiF

Maciej Maleńczuk nie przyznał się do winy

Maciej Maleńczuk nie przyznał się do winy i na sali sądowej podtrzymywał, że zakończenie antyaborcyjnej pikiety było jego moralnym obowiązkiem. Podkreślił, że wydarzenie odbywało się w niedzielę, a przebywające na krakowskim rynku dzieci mogły oglądać bardzo drastyczne zdjęcia, które na plakatach nieśli przedstawiciele organizacji pro-life. "Prawo moralne było po mojej stronie. I manifestacje kobiet dwa lata później to potwierdziły" - dodał. Muzyk odniósł się do sprawy w maju tego roku w rozmowie z Plejadą. Powiedział, że po tamtej sytuacji zaczął otrzymywać groźby. Jak twierdzi, grożono także jego córkom. "Wypisywano do mnie takie rzeczy, że właściwie przez miesiąc stałem w oknie. Bałem się, że naprawdę ktoś przyjdzie i zechce mnie za***ać. Tym bardziej że dostawałem wiele wiadomości, z których wynikało, że ci ludzie doskonale wiedzą, gdzie mieszkam" - powiedział.

Więcej o: