• Link został skopiowany

Menedżer Dody zapłacił, żeby zepsuć występ Mandaryny? "Afera sopocka" wraca z hukiem

Mandaryna zaliczyła w 2005 roku spektakularną wpadkę, o której Polacy nadal nie zapomnieli. Po 18 latach od katastrofalnego występu wokalistki w Sopocie na jaw wychodzą zaskakujące informacje na temat rzekomych kulis pamiętnego wieczoru w Operze Leśnej.
Mandaryna i Doda Festiwal Sopot 2005
Mandaryna i Doda Festiwal Sopot 2005; Fot. Rafał Malko / Agencja Wyborcza.pl; KAPIF

2005 rok był trudny dla Mandaryny. To właśnie wtedy zaczęto spekulować, że jej małżeństwo z Michałem Wiśniewskim przechodzi poważny kryzys. Na prywatnych problemach się nie skończyło, bo w tym samym roku Mandaryna zadebiutowała na sopockiej scenie i zaliczyła ogromną klapę. Jej występ przeszedł do historii, a tekst piosenkarki ze sceny "Znacie "Ev'ry Night"?" od lat kojarzy się z ogromną porażką. Mimo że od pamiętnej afery sopockiej i upokarzającego występu Mandaryny minęło już 18 lat, sprawa powróciła. 

Zobacz wideo Mandaryna o recitalu Dody i Michale Wiśniewskim jako mężu

Mandaryna na scenie w Sopocie zaliczyła koszmarną wpadkę

W 2005 roku w Sopocie Bursztynowego Słowika zgarnęła Doda. To właśnie ona zapowiedziała występ Mandaryny. Ten, jak przyznała ze sceny ówczesna żona Michała Wiśniewskiego, miał być "jednym z najważniejszych w jej życiu". Słowa okazały się prorocze, choć nie tak jego konsekwencje wyobrażała sobie sama zainteresowana. Przypomnijmy, że Mandaryna straszliwie fałszowała, nie potrafiła zaśpiewać czysto nawet jednego dźwięku. Wszystko dlatego, że wyłączono jej odsłuch, a wokalistka nie mogła posiłkować się głosem dublerki - chórzystki. Teraz, po niemal dwóch dekadach, na jaw wychodzą nowe doniesienia  w sprawie kompromitującego występu Mandarynkiewicz. W rozmowie z Pomponikiem zdradził je Filo - były menedżer Mandaryny. 

Ona się nie słyszała. Miała trzy chórzystki - jedna była specjalnie wynaleziona pod nią, która miała bardzo podobny głos do niej. Ona miała praktycznie za nią śpiewać, ale oni tę chórzystkę wyłączyli. Tylko Marta śpiewała, muzycy nie mieli odsłuchów, Marta nie miała odsłuchów. Chórzystka śpiewała, a nie wiedziała, że jej nie słychać. Marta mi powiedziała, że ona dopiero tak w połowie drugiej piosenki się skapnęła, że coś nie gra - powiedział.

Na tym jednak nie koniec, bo były menedżer Mandaryny zdradził, że w tamtym czasie wokalistka była bardzo zazdrosna o Dodę. Twierdził przy tym, że to właśnie ówczesny menedżer Rabczewskiej miał rzekomo maczać palce w aferze sopockiej, by skompromitować Mandarynę. 

Marta gdzieś tam w głębi duszy miała ten ból do Dody o ten Sopot. Może powiem coś, co nigdy nie zostało powiedziane. Aferę sopocką to Marta "zawdzięcza" byłemu menedżerowi swojemu, który był wtedy menedżerem Dody. On jest obecnie mężem Ani Wyszkoni. Była drama, że on zapłacił ludziom, żeby mógł wejść do pomieszczenia gdzie się steruje głosem - utrzymywał Filo w rozmowie z Pomponikiem.
Mandaryna, Festiwal w Sopocie 2005
Mandaryna, Festiwal w Sopocie 2005Fot. Rafał Malko / Agencja Wyborcza.pl

Mandaryna dalej nie przepracowała porażki w Sopocie?

Filo przyznał też, że Mandaryna do tej pory nie poradziła sobie z sytuacją sprzed 18 lat. "Marta ma - moim zdaniem - nieprzepracowany ten Sopot. (...) Też namawiam Martę, żeby nagrała wywiad-spowiedź po latach i powiedziała to wszystko (...) Ma kompleks Sopotu, kompleksu byłej wielkiej gwiazdy" - wyznał. Przypomnijmy jednak, że sama Mandaryna trzy lata temu, w gorzkich słowach opowiedziała o występie na sopockiej scenie. 

Na ten występ złożyło się wiele niefajnych sytuacji i wiele nazwisk, które były wtedy, i nadal teraz są, wielkimi nazwiskami. Nie chcę ich wymieniać. (...) Jedno, co mogę powiedzieć, to fakt, że gdybym nie była przygotowana, to złamałabym nogę. W Sopocie najpierw gra się próby. To nie jest tak, że człowiek wychodzi na scenę i śpiewa. Najpierw musi zrobić kilka dni prób. Mówię ci, tam było kilka takich sytuacji, których się ludziom nie robi - mówiła w rozmowie z Bartkiem Fetyszem.

W programie "Uwaga!" na temat pamiętnego występu Mandaryny wypowiedział się także Michał Wiśniewski. Lider zespołu Ich Troje twierdził, że namawiał ówczesną żonę, by zrezygnowała wówczas z występu w Operze Leśnej. - Oczekiwałem, że zrozumie, że nie chcę tego dla jej dobra. Nie uwierzyła, dała się przekonać, że pomoże to w promocji nowej płyty. (...) Obejrzałem to i było mi bardzo przykro. Nie mogłem się do niej dodzwonić, nie udało mi się z nią porozmawiać ani przed, ani po występie - mówił.

Przypomnijmy, że obecnie Mandaryna spełnia się jako tancerka i choreografka. Ma nawet kilka dobrze prosperujących szkół tańca. Ostatnio wraz z ukochanym otworzyła nowy biznes (więcej na ten temat TUTAJ). Jeśli nie słyszeliście występu Mandaryny z 2005 roku, to poniżej załączmy nagranie, na którym można się z nim zapoznać. Ostrzegamy jednak - tego nie da się wymazać z pamięci. Zapraszamy też do galerii, która znajduje się w górnej części artykułu, po więcej archiwalnych zdjęć Mandaryny.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: