Karolina Gilon zaistniała w mediach dzięki udziałowi w piątej edycji programu "Top Model" w 2015 roku. Dziś kojarzona jest głównie z formatem "Love Island", gdzie spełnia się w roli prowadzącej i jest bardzo lubiana przez widzów show. Popularność ma także swoje ciemne strony. Modelka często mierzy się z hejtem. Sama bardzo długo walczyła z kompleksami. Kiedy jedna z internautek zapytała ją o wygląd jej twarzy, postanowiła zareagować.
Karolina Gilon zorganizowała ostatnio sesję Q&A z fanami. Wśród pytań pojawiło się kilka dotyczących jej wyglądu. Jedną z fanek zainteresowała żuchwa prezenterki. - Co zrobiłaś z twarzą, że masz tak mocno wykonturowaną żuchwę? - zapytała. Karolina Gilon od razu zareagowała i podkreśliła, że ostatnio sporo schudła. "Po prostu mam taką żuchwę naturalnie. Bardzo się uwydatniła, odkąd schudłam" - napisała. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy modelka musi "tłumaczyć się" ze swojego wyglądu. - Jak byłam za chuda, to było źle i pisali, że wyglądam jak chora, jak trochę przytyłam to też źle, bo wystaje mi fałdka. To do cholery jak ja mam wyglądać, żeby każdy inny człowiek był z tego zadowolony? - wspomniała kiedyś na InstaStories i poruszyła problem wytykania komuś niedoskonałości.
Karolina Gilon przez lata miała kompleksy z powodu asymetrycznej żuchwy. Zaczęło się od jednego niepozornego i niefortunnego pytania. - Powiem ci szczerze, że sama długo nie zwracałam na to uwagi. Kiedyś znajomy rodziny powiedział do mnie: "Karolina, boli cię ząb? Jesteś spuchnięta z lewej strony". I to był moment, kiedy zaczęłam to dostrzegać w lustrze - wyznała w wywiadzie z magazynem "Cosmopolitan". Modelka bardzo długo maskowała asymetrię twarzy i myślała nawet o operacji. - Widziałam, że jest coś nie tak, że moja twarz nie jest idealnie symetryczna. Zaczęłam więc zasłaniać ten "defekt", jak wówczas myślałam, włosami czy makijażem i nauczyłam się pozować do zdjęć w taki sposób, że trudno to było dostrzec. Przeszkadzało mi to - dodała. Modelka długo pracowała nad tym, aby w pełni zaakceptować siebie i tak też się stało. To, co wcześniej uznawała za swoją wadę, przekuła w atut. - Jednak któregoś dnia dotarło do mnie, że ja przecież właśnie taka jestem i wcale nie chcę się zmieniać. Nie mogę ciągle tego ukrywać i z tym walczyć, bo będę bardzo nieszczęśliwa w swoim ciele. Zaczęłam więc robić sobie "terapię szokową". Pozowałam przodem, przestałam zakrywać lewą stronę twarzy i powoli zaczęłam lubić tę moją "wadę". Dorosłam, dojrzałam, a co za tym idzie, potrafiłam myśleć o tej asymetrii, jak o swoim atucie. To przecież niedoskonałości dodają nam charakteru i nas wyróżniają, prawda? - podsumowała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!