W sobotę 28 października w wieku 54 lat zmarł Matthew Perry, gwiazdor serialu "Przyjaciele". Aktor został znaleziony w jacuzzi w swoim domu w Los Angeles. Do tej pory nie jest znana oficjalna przyczyna śmierci aktora, a ratownicy, którzy go znaleźli, twierdzą, że nie znaleźli śladów po narkotykach. Nie jest bowiem tajemnicą, że przez lata Matthew Perry walczył z uzależnieniem zarówno od alkoholu, jak i narkotyków. W sprawie śmierci aktora głos zabrało już wiele związanych z nim osób, ale do tej pory ekipa serialu "Przyjaciele" milczy. Nic więc dziwnego, że gdy David Schwimmer, wcielający się w rolę Rossa, pojawił się w Nowym Jorku, paparazzi natychmiast zrobili mu zdjęcia.
Wiadomość o śmierci Matthew Perry'ego wstrząsnęła mediami i fanami na całym świecie, którzy opłakują gwiazdora w komentarzach. Do tej pory jednak milczą pozostali aktorzy "Przyjaciół" - Jennifer Aniston, Lisa Kudrow, David Schwimmer czy Courteney Cox. Żadne z nich nie zabrało głosu na swoim instagramowym profilu i nie wspomniało słowem o śmierci kolegi z serialowego planu. W mediach huczy od domysłów, a oficjalną wersją jest ta, że ekipa przygotowuje wspólne oświadczenie w tej sprawie.
Nie dziwi zatem fakt, że gdy David Schwimmer, który wcielał się w Rossa Gellera w "Przyjaciołach", pojawił się na ulicach Nowego Jorku, natychmiast stał się obiektem paparazzi, którzy zaczęli robić mu fotki. Niestety, za wiele na nich nie widać. Aktor szczelnie się zasłonił, zakładając na twarz maseczkę, a na głowę czapkę z daszkiem. Nie widać zatem zupełnie jego mimiki. Media nie mają więc wątpliwości, że David Schwimmer czuje się po śmierci kolegi fatalnie i nie chce pokazywać się światu w tym stanie. Zdjęcia aktora znajdziecie w galerii na górze strony.
Matthew Perry przez długie lata walczył z nałogami. W swojej autobiografii "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz" ujawnił szokujące szczegóły. Na pewnym etapie pił litr wódki dziennie i łykał 55 Vicodinów, czyli silnych leków przeciwbólowych z grupy opioidów. W takim stanie potrafił pojawić się na planie "Przyjaciół". Jennifer Aniston jako pierwsza zauważyła, że Matthew ma poważnym problem. - Wyobraź sobie, jaki to był straszny moment. Ja powiedziałem, że myślałem, że tak dobrze to ukrywam, a ona powiedziała, że można to wyczuć. Nie byłem w stanie tego powstrzymać. Wiesz, na tym polega uzależnienie, ale ona (Jennifer Aniston - przyp. red.) była tą, która się odezwała. Jestem jej za to naprawdę wdzięczny - wyznał po latach Matthew Perry w wywiadzie z Diane Sawyer.