Anna Seniuk w pewien wieczór 1993 roku brała kąpiel. Wycierając się, dotknęła swojej piersi i się zaniepokoiła. Wyczuła guza, a jej świat na chwilę stanął w miejscu. Już następnego dnia odezwała się do koleżanki, której mąż był lekarzem i poprosiła o pomoc. Kilak dni później już wiedziała, że zachorowała na raka. Nie powiedziała nawet mężowi.
W 2016 roku światło dzienne ujrzała biografia "Nietypowa baba jestem", wywiad rzeka poprowadzony przez Magdalenę Małecką, córkę Anny Seniuk i Macieja Małeckiego. Dowiedzieliśmy się z niego, że aktorka długo nie mówiła bliskim o chorobie. Nie wiedział nawet mąż, któremu przyznała się dopiero po wyznaczeniu terminu operacji.
Póki nie byłam pewna, nie chciałam nikogo martwić na zapas. [...] W sierpniu miałam zacząć następną transzę zdjęć, część nagraliśmy w czerwcu. W lipcu był urlop. Mieliśmy zabrać cię z tatą z obozu i jechać razem na wakacje nad morze. Wtedy powiedziałam ojcu, że chyba nad morze nie pojedziemy. Kiedy znałam już termin operacji, to dopiero wtedy mu powiedziałam - wyznała Anna Seniuk w "Nietypowa baba jestem".
Anna Seniuk do dziś jest zdrowa, ale wciąż odczuwa skutki po raku. Lekarze musieli jej usunąć węzły chłonne, aby poddać jej organizm szczegółowym badaniom. "Żeby sprawdzić, czy nie ma przerzutów. Nie można inaczej zbadać węzłów chłonnych, trzeba je usunąć i czekać dwa tygodnie na diagnozę. Jeżeli są zaatakowane, atakowany jest cały organizm. Przerzuty są bardzo niebezpieczne. Na szczęście okazało się, że wszystko jest dobrze" - tłumaczyła była żona Macieja Małeckiego. Poskutkowało to sporymi problemami przy codziennym funkcjonowaniu. "Zostałam bez węzłów chłonnych w lewej ręce. Ciągle mam kłopoty z tą ręką, trzeba chodzić na rehabilitację, na masaż, spać na takiej trójkątnej poduszce, trzymać w czasie spania rękę do góry. Nie dźwigać. I takie tam" - dodała. Zdjęcia Anny Seniuk znajdziesz w naszej galerii na górze strony.