Ewa Błaszczyk od 23 lat walczy o powrót córki do zdrowia. Założyła fundację "Akogo?" i Klinikę Budzik zajmującą się dziećmi po ciężkich urazach mózgu. Aktorka wciąż ma nadzieję, że stan Oli się poprawi. Jakiś czas temu w wywiadzie opowiedziała o tym, jakie były ostatnie słowa jej córki. To łamie serce.
Ewa Błaszczyk w lutym 2000 roku pożegnała męża Jacka Janczarskiego. Byli małżeństwem przez 14 lat. Wychowywali dwie córki - bliźniaczki, Mariannę i Aleksandrę. Kilka miesięcy później doszło do kolejnej tragedii. Sześcioletnia Ola zakrztusiła się tabletką, w wyniku czego straciła przytomność i zapadła w śpiączkę. W 2018 roku Ewa Błaszczyk w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w programie "Demakijaż" opowiedziała o ostatnich słowach córki.
Jak lekarze sprawdzali, jak jest z tym obrzękiem mózgu, to Ola wtedy krzyczała "Mama!", ale później już nigdy nic nie powiedziała - wyznała.
Ewa Błaszczyk co jakiś czas przekazuje informacje o postępach w leczeniu córki. Ostatnio w rozmowie z "Na żywo" powiedziała, że Ola jest pod stałą kontrolą, przechodzi przez diagnozy poznawcze, dzięki czemu można mówić o postępach lub zanikach. - U Oli możemy mówić o drobnych postępach, lecz musimy pamiętać, że mijają właśnie dwadzieścia trzy lata od zdarzenia. Czas sprawia, że przebudzenie po takim czasie od strony medycznej, rozpatrywane jest raczej w kategorii cudu - powiedziała. O tym, że stan jej córki się nie pogarsza, mówiła też w wywiadzie dla portalu Newseria Lifestyle. - Tutaj jest jednak bardzo duża odległość czasowa od urazu, mimo to w czynnościowym rezonansie magnetycznym widać, że na przykład odzywają się płaty czołowe, a więc coś się poprawia, nie psuje. Gdyby się okazało, że coś możemy odbudować w tych neuronach, to by była wielka sprawa. Dzieje się w tej nauce, więc może coś się pojawi - wyznała. Więcej zdjęć aktorki i działaczki znajdziecie w galerii na górze strony.