To nie Doda lśni na żywo podczas "Aquaria Tour". Jest coś, co ją przyćmiewa [OPINIA]

Doda spełnia właśnie swoje marzenie o widowiskowiej trasie koncertowej. Jej show "Aquaria Tour" rzeczywiście robi wrażenie, ale nie uchroniło się od wpadki czy przyćmienia samej Dody.

Doda ruszyła z serią koncertów spod szyldu "Aquaria Tour". Czy warto zobaczyć to widowisko, od dawna zapowiadane jako coś, czego nie było nigdy w Polsce? Na pewno. Czy mam poczucie, że widziałem najlepszy koncert w życiu? Nie, choć wyszedłem z poczuciem, że widziałem coś dobrego. Ale może jakbym od miesięcy nie słuchał o tym, jakie to show nie będzie najlepsze, jeszcze milej bym się zaskoczył, nie spodziewając się cudów na kiju. Doda porównuje się ciągle do zagranicznych gwiazd, więc jako fan Madonny powiem, że do królowej popu się nawet nie zbliża. A i nie obyło się bez dużej technicznej wpadki, co wydaje się nie do pomyślenia, jeśli ktoś ogląda program Dody i słyszy jej tyrady w tym temacie dotyczące przeszłości. Po historii z zapadniami to miało się nie powtórzyć. A się powtórzyło. Ludzie też nie bawili się tak, jak bawią się na innych artystach z naszego podwórka, którzy może są mniej efekciarscy, ale mają hit za hitem i porywają tłumy. Tu było umiarkowanie i momentami drętwo.

Zobacz wideo Doda i Smolasty zaskoczyli Lanberry wspólnym hitem. "Oryginalne połączenie"

Ekran ją przyćmił

Doda jest szczęściarą, że Polsat sfinansował jej marzenie o show marzeń, bo widać pieniądze włożone w produkcję. Najmocniejszą częścią koncertu nie jest jednak jej mocny jak dzwon głos, choć ten po trzech latach przerwy od koncertów, nic nie stracił i na jego temat nie można powiedzieć nic złego. DNA tego przedsięwzięcia są wizualizacje. Każda z nich to nowy teledysk "na bogato" z przesłaniem. Jak do tego dołożyć to, co Doda na nich mówi mamy do czynienia ze świetnym obrazkiem, momentami może nawet za mocnym jak na rozrywkowe i wydawałoby się lekkie show, który w ogólnym rozrachunku kradnie wszystko. I co z tego, że Doda "fruwała" niczym Mary Poppins, i robiła inne cyrkowe akrobacje. Doceniam to i jej świetną kondycję, ale w ogólnym rozrachunku to jednak, co nagrane wcześniej okazało się najmocniejsze, najpiękniejsze i najciekawsze. Wszystko inne odrywało wzrok i nie zawsze koniecznie na plus. Doszło do tego, że gdy śpiewała na scenie, a tancerze w pocie czoła robili, co mogli, by dopełnić ten spektakl, ciekawsze często od nich samych jak i artystki na żywo było to, co na ekranie za nią. A tak nie powinno być. Bo ona robiła dobrą robotę, ale za nią robota była dużo lepsza.

Doda na 'Aquaria Tour'
Doda na 'Aquaria Tour' Fot. Bartosz Pańczyk / Plotek.pl

Znowu technika jest przeciwko niej

Jeśli ktoś ogląda program Rabczewskiej "Doda. Dream show", wie, jak bardzo zależy jej na perfekcji. Już w pierwszym odcinku polsatowskiego programu wróciła do jednej z tras, na której wiele rzeczy nie działało, jak powinno i np. zapadnia częściej nawalała, aniżeli spełniała swoją funkcję. Dorobiono więc ideologię, że Doda nie będzie już jeździła po Polsce, by nie stresować się, że w jakimś miejscu, ktoś czegoś nie dopilnuje. Statyczna scena w Warszawie obsługiwana ciągle przez tę samą ekipę, miała zapewnić to, czego nie miała w przeszłości. Zapowiadano, że tym razem profesjonalizm weźmie górę i wszystko zadziała na tip-top. Tymczasem złośliwość rzeczy martwych znowu zaatakowała Dodę. Na drugim koncercie z serii "Aquaria Tour" deszczownica, czyli istotny element widowiska, w pewnym momencie się nie włączyła. Osoba, która jest na koncercie pierwszy raz, pewnie by się nie zorientowała, ale powiedziała o tym sama Doda. Ponieważ koncert rejestrowany był przez kamery, na jego koniec powtórzyła utwór pod kapryśny element scenografii. No i znowu historia zatoczyła koło. Patrząc na jej kontakt z pracownikami pokazany w programie, włos się na głowie jeży, kto teraz za to odpowie. A ptaszki ćwierkają, że atmosfera za kulisami po koncercie była gęsta. Ciśnie się na usta refleksja, że przed przeznaczeniem się nie ucieknie i na Dodzie mści się właśnie kontrowersyjne traktowanie współpracowników pokazane w jej show. Na szczęście jest jeszcze mama Dody, która w towarzystwie Dariusza Pachuta na widowni, klaskała w rytm kolejnych piosenek, nie mogąc oderwać od Doruni wzroku. Ona kupuje ją w całości, taką, jaka jest. Przynajmniej ona!

Doda na 'Aquaria Tour'
Doda na 'Aquaria Tour' Fot. Bartosz Pańczyk / Plotek.pl



Więcej o: