Monika Kociołek zasłynęła dzięki przynależności do Teamu X. Influencerka jest w stałym kontakcie z fanami w mediach społecznościowych, gdzie relacjonuje swoje życie. Ostatnio opowiedziała o dramatycznej sytuacji, do której doszło na jej klatce schodowej. Jak się okazało, w wyniku pomyłki dostawca jedzenia zadzwonił domofonem do mieszkania sąsiadki. Ta nie kryła podenerwowania i nakrzyczała na influencerkę. Kociołek podkreśliła, że jej reakcja w tak stresującej sytuacji mogła być tylko jedna, rozpłakała się.
Monika Kociołek postanowiła ze szczegółami opowiedzieć, do czego doszło na klatce schodowej. Jak podkreśliła, o pomyłkę dostawcy jedzenia nie trudno, gdyż numerki przypisane do konkretnych mieszkań są inne, niż te na domofonie. "Słuchajcie, sytuacja wyglądała tak, że zamówiłam sobie jedzonko. Wyszłam po to jedzonko i sąsiadka się do mnie drze: Czy możesz w końcu podawać dobry adres, bo dzwonią mi do domu?, a ja podaję dobry adres, tylko tu jest taki domofon, że jak ja mieszkam pod piątką, to nie dzwonisz pod piątkę, tylko dzwonisz pod numer, który jest zapisany na takiej liście przed domofonem - zaczęła.
Ja na krzyk reaguję zawsze płaczem. Myślę, że nikt nie lubi, gdy ktoś na niego krzyczy. Tym bardziej w sytuacji, gdy coś nie jest moją winą, a ktoś ma to w d***e i nawet nie chce tego wyjaśnić, tylko trzaska drzwiami. W tym przypadku sąsiadka. W ogóle od początku, gdy się tu wprowadziliśmy, ludzie są dla nas niemili. I dają skargi, które są z d**y. Ja mam tylko was i Pedra tak naprawdę. Ja nie mam przyjaciółek, więc od razu jak coś się dzieje, to mówię to wam - dodała Kociołek.
Influencerka jest zdania, że sąsiedzi jej nie lubią. Ujawniła, że wściekła sąsiadka zaczęła wylewać frustracje także i na dostawcę jedzenia. Kociołek zwróciła kobiecie uwagę, a gdy ta miała domagać się przeprosin, influencerka przeprosiła ją i rozeszły się do swoich mieszkań. "I ja mówię, że to nie jest moja wina, że kurierzy dzwonią pod inne numery i się mylą. I ona zaczęła drzeć na niego japę. Po prostu tragicznie zaczęła się na niego drzeć. Mówię do niej, że to nie jest wina tego pana w ogóle. I ona do mnie znów się zaczyna pruć, że mam ją przeprosić. I ja ją przeprosiłam, a ona zamknęła drzwi" - zakończyła opisywanie dramy na klatce schodowej. Więcej zdjęć Moniki Kociołek znajdziecie w naszej galerii na górze strony.